Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/162

Ta strona została uwierzytelniona.
128
F. ANTONI OSSENDOWSKI


Ucieszył się, poznawszy tego wspaniałego mówcę, o głosie głębokim, szlachetnym, wzbudzającym zaufanie i szacunek. Był to prawdziwy Rosjanin o wysokiej kulturze i dużej wiedzy.
Uljanow nie posiadał się z radości.
— Taki nabytek! Taki nabytek! — myślał, zacierając ręce.
Jednak radość jego wkrótce osłabła.
Poznał Łunaczarskiego dokładnie, nachmurzył czoło i mruczał do siebie:
— No, i cóż z tego, że mam Rosjanina?! Niesie na sobie przekleństwo rasy — ów na niczem realnem nie oparty maksymalizm myśli. Wierzy w zwycięstwo nasze, jak w jakiś cud nadprzyrodzony, który gwałtownie odmieni myśli i przyrodę ludzką. Święty Mikołaj, czy rosyjskie, głupie, rabie „awoś“ — te nasze „potęgi“ mają i nad nim władzę. On pójdzie za mną, lecz płakać będzie i bić się w pierś, gdy ujrzy, że krwią będziemy zatwierdzali nasze prawo, że przez niewolę poprowadzimy ludzkość do wolności!
Trockij wkrótce rozpoczął atak przeciwko Plechanowowi.
Cała redakcja „Iskry“ zebrała się w kawiarni Landolta. Omawiano projekt trzeciego zjazdu rosyjskich socjalistów. Trockij bronił programu, opracowanego przez Lenina. Łunaczarskij podtrzymywał go. Plechanow i Akselrod zbijali dowodzenia nowych członków partji.
Jednak robotnicy i studenci, przysłuchujący się debatom, wypowiedzieli się za programem Lenina.
Trockij, zwracając się do Plechanowa, zawołał z szyderczym śmiechem:
— Czy rozumiecie, towarzyszu, dlaczego zostaliśmy podtrzymani przez członków partji? Dlatego, że wy już nie znacie i nie wyczuwacie pracującej klasy. Emigracja wyżarła w was poczucie rosyjskiej rzeczywistości, a słowa i myśli wasze są dobre dla legalnych socjalistów europejskich, lecz nie dla nas! Staliście się już okazami muzealnemi!
Od tego dnia nie tylko w komitecie partji, lecz i w redakcji „Iskry“ stosunki z grupą Plechanowa tak się zaostrzyły, że Uljanow, Martow i Potresow odmówili swej współpracy.