— Tylko przemoc, gwałt, niesłychany teror zjednoczy tych ludzi i poprowadzi ku memu celowi. Żadnego miłosierdzia i litości, chociażby to był ojciec lub żona! Kto nie ze mną, ten musi zginąć!
Mrużył oczy i, patrząc na mówiących mieńszewików, rozprawiających o współpracy z rządem, szeptał:
— Zginiesz! I ty, i ty... Zginiecie wszyscy!
Patrząc na swoich stronników, zadawał sobie męczące pytanie:
— Czy są oni dość silni, mężni i wytrwali, aby nie dopuścić do rozpędzenia rad robotniczych, tworzących się wszędzie?
Pojechał do Moskwy, bo wiedział, że tam najpierw wybuchnie zbrojne powstanie robotników, a na ulicach wyrosną barykady.
Naradzał się i dawał wskazówki Szancerowi — Muratowi, przywódcy dojrzewającego powstania.
Fale rewolucji przelewały się od zachodniej granicy aż do Władywostoku.
Władze traciły głowę i oddawały bez oporu swoje placówki. Armja, pozostająca jeszcze na terenie wojny, przechodziła na stronę ludu.
Nikt nie wiedział o tem, że przewrotny Witte dał milczącą zgodę na wybuch oburzenia i protestu, aby zniewolić Mikołaja II-go do podpisania dekretu o nowej konstytucji, przewidującej zwołanie Dumy państwowej.
Rozumiał zaufany przyjaciel Aleksandra III-go, że parlamentaryzm olśni i porwie wszystkie wzburzone warstwy ludności i na czas dłuższy uspokoi umysły.
Rozumiał to i Lenin. Obawiał się, że Witte potrafi ująć rewolucję w spokojne łożysko parlamentaryzmu. Dlatego też przez swoich stronników nadawał burzliwy, rewolucyjny charakter Radzie robotniczej i podsycał dążenie do zbrojnych powstań.
Wybuchnęło ono wreszcie w Moskwie, lecz zachłysnęło się we własnej krwi na Preśni.
Wtedy wrogowie Wittego, aby oczernić go w oczach monarchy, pchnęli cały swój aparat na stłumienie rewolucji. Pracować zaczęły oddziały karne Rinna, hrabiego Mellera, barona Rennenkampfa, skrzypiały szubienice, pod gradem
Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/165
Ta strona została uwierzytelniona.
131
LENIN
9*