Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.
VI
F. ANTONI OSSENDOWSKI


Jeżeli po wybuchu krótkotrwałych wojen i rewolucyj ludzkość szybko powracała do dawnego bytowania, usiłując wytężoną pracą odrobić stracony czas, i — wszystko szło po — dawnemu, to państwa i społeczeństwa zawdzięczają taki pomyślny nawrót wyłącznie tradycyjnemu zaufaniu w dobroczynne, chociaż powolnie przejawiające się skutki ewolucji myśli, która z czasem powinna spowodować głęboką reformę w dziedzinie ekonomiki i polityki.
Komunizujący Francuz, wielbiciel Rollanda, Barbussa i „l’Humanité“, wtrącił, zuchwale potrząsając głową:
— Nie myślcie, moi drodzy, że będzie tak zawsze! O, nie! Przypomnijcie sobie frakijskiego gladjatora, Spartakusa!
Jakże kornie chylili głowy niewolnicy przed dumnymi patrycjuszami rzymskimi, jak biernie pędzili oni swój marny spodlony żywot! I oto zjawił się buntownik, przemówił do uciemiężonych ze stoków Wezuwjusza i wraz z innymi niewolnikami — celtami Kryksem i Enomajem poprowadził za sobą 200-tysiączną armję, zwalczył żelazne kohorty pretorów Klaudjusza, Warynjusza, Poplikoli i Klodjana, a nawet zagroził Rzymowi!... Od tego czasu patrycjat rzymski stracił na dumie i już nie mógł spać spokojnie. Upajajcie się, chowacie głowy w piasek wszechwładnych tradycyj, — doczekacie się swego Spartakusa na Place de la Concorde, na Picadilli i na Down-street!
— Jak dotąd na to się nie zanosi! — zauważył Anglik. — Państwa Zachodu wierzą w parlamentaryzm i posiadają poczucie państwowości.
— Tak! — potwierdził Niemiec. — Nawet socjaliści nie są pozbawieni tych właściwości narodów cywilizowanych. Dowiedli oni tego wszędzie w Europie podczas wielkiej wojny.
Obawiając się, że rozmowa przeciągnie się zbytnio, zacząłem mówić dalej:
— To, co powiedziałem i co dorzucili panowie, daje się zastosować do wszystkich państw europejskich, Ameryki północnej, Australji. Istnieje jednak pewien kraj ogromny i całkiem odmienny, pełen jeszcze bardziej jaskrawych wprost tragicznych parodoksów...
— Rosja!... — wtrącił Amerykanin.
— Rosja! — przytaknąłem. — Kraj, którego nikt na Zachodzie nie zna, bo rządy carskie rozpowszechniały o nim fałszywe wieści, a jeszcze bardziej fałszywe — wrogowie tych rządów! Nie znali też Rosji, prawdziwej, mużyckiej, sekciarskiej Rosji, sami Rosjanie. Ufając potędze caratu, wojska, policji, żandarmów, duchowieństwa, chcieli oni widzieć w tych 130—150 miljonach dopiero przed 69 laty napół zwolnionych chłopów bierne, ujarzmione stado, pełne po-