zety „Socjal-Demokrata“, gdzie rzucano hasła nadziei i nawoływano do czujności, aby nie zmarnować chwili, nadającej się do podniesienia czerwonego sztandaru.
Były to lata głodu i nędzy ostatecznej.
Lenin, żywiąc się czarną kawą i suchym chlebem, dnie całe spędzał w Narodowej Bibljotece i opracowywał szereg książek, które miały się stać później biblją nowej sekty rewolucyjnego proletarjatu.
Nie zwracał już żadnej uwagi na napaści socjalistów z innych obozów, na ich drwiny i oszczerstwa, — pracował, nie upadając na duchu, niezłomnie wierząc w dążący świt nowej rewolucji.
— Skąd macie tę wiarę i pewność, że przyjdą inne czasy, kiedy pracujące warstwy będą mogły dążyć do swego celu? — pytał go nieraz Kamieniew.
Takie same pytanie czytał Lenin w oczach Krupskiej i Zinowjewa.
Podnosił głowę, nadsłuchiwał, baczny i drapieżny.
Zdawało się, że to dziki zwierz wietrzy i czyha, czując zbliżającą się zdobycz.
Mrużył skośne oczy, zacierał ręce i szeptał przenikliwie:
— Wielka wojna jest nieunikniona... Wyczuwam ją każdym fibrem duszy. Słyszę jej ciężki chód, a z dniem każdym rozlegają się głośniej, bliżej jej twarde kroki. Nadchodzi nasz czas! Godzina ostatecznej walki i zwycięstwa!
Więcej nic nie mówił. Chory, blady, głodny, w podartem ubraniu biegł do bibljoteki, czytał, pisał, jakgdyby się obawiał, że nie zdąży na czas zakończyć pracy, gdyż lada chwila nastanie potrzeba czynu, walki, dla których on — nędzny, ubogi emigrant — skrzętnie zbierał, systematyzował i ożywiał hasła, układał „świętą księgę“ nowej wiary, broń bitewną i narzędzia zniszczenia wrogiej twierdzy.
Po ciężkich latach ucisku, sumienie uciemiężonego narodu rosyjskiego budzić się zaczęło. Na dalekiej Lenie syberyjskiej wyzysk i znęcanie się kapitału doprowadziło do powstania robotników w kopalniach złota.
Echa strzałów żandarmskich do bezbronnych ludzi poniosło ponurą, drażniącą wieść ponad bezkresne równiny Rosji.
Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/185
Ta strona została uwierzytelniona.
151
LENIN