Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/261

Ta strona została uwierzytelniona.
225
LENIN


strzelano, przykładając lufy do piersi i brzuchów. Napastnicy walczyli ze sobą o miejsce, aby zadać cios wrogom proletarjatu.
Wychowańcy szkół wojennych rozpaczliwie bronili się resztkami sił i nie prosili o miłosierdzie.
Grupa robotników otoczyła dwuch junkrów, wyrwała im z rąk karabiny, obaliła, zgniotła i okryła szamocącemi się ciałami, niby zgraja psów — rannego zwierza. Bito ich kolbami i pięściami, kopano nogami, kłuto, rąbano, wyrywano włosy, wybijano zęby i oczy. Wściekli, skrwawieni, szałem porwani ludzie długo miotali się i szamotali nad ofiarami, chociaż z nich pozostały tylko straszliwe, zgrozą przejmujące szmaty.
Powstańcy ryczeli, wyli, rzygali ohydnemi, bluźnierczemi przekleństwami, znęcając się nad trupami.
Kolby uderzały w miękkie szmaty, przepojone krwią i przy każdym ciosie bluzgające czerwonemi strugami. Obcasy ciężkich butów grzęzły w skrwawionej masie poszarpanych ciał, rozbitych głów, mięszaniny włosów, łachmanów, mózgu i błota.
W innem miejscu wybuchnęły ryki i śmiech, głuchy, zły, rozradowany ponuro.
To żołnierze Pawłowskiego pułku zaatakowali cofający się z pałacu szturmowy bataljon kobiet. Broniły się odważnie i coraz częściej przechodziły na bagnety. Wtedy żołnierze cofali się, lecz po chwili znowu rzucali się do ataku. Bataljonowi odcięto odwrót, otoczono ciasnem, żelaznem pierścieniem i ściśnięto ze wszystkich stron. Rozpoczęła się dzika walka na pięści i zęby. Trwała jednak niedługo. Co chwila wyrywano kobiety z załamanych szeregów, szarpano je, zdzierano z nich ubranie.
Rozległy się wybuchy śmiechu i krzyku:
— Stara wiedźma! Do piekła z nią!
Wtedy wznosił się karabin, dochodził głuchy odgłos trzaskających kości i półnaga postać znikała w kotłującej się ciżbie.
Rozwścieczeni, zagrzani bitwą żołnierze porywali młode ochotniczki, wlekli je za włosy, za nagie ramiona, za resztki ubrania i znikali z rozpaczliwie szamocącemi się kobietami w dziedzińcach pobliskich domów.

LENIN15