Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/282

Ta strona została uwierzytelniona.
244
F. ANTONI OSSENDOWSKI


— Towarzyszu... — przerwał mu człowiek w czapce listonosza. — Pozostał tam jeszcze Piotr Wielki... Poigralibyśmy z nim...
Lenin wybuchnął beztroskim śmiechem.
— To, już widzę, nie chcecie, towarzyszu, nic dla mnie zostawić? Podarujcie mi Piotra Wielkiego!
— Cha! cha! Darowujemy ze wszystkiemi gnatami, jeżeli jeszcze pozostały!... Podarunek dla Lenina, ho — ho — ho! — zaryczał ubawiony tłum.
— A wiecie, dlaczego proszę o niego? — zapytał Lenin, mrużąc oczy i dotykając ręką brody.
— Nie wiemy! Nie wiemy! Niech mówi towarzysz Lenin! — rozległy się krzyki i śmiech.
— Mam szacunek dla dwóch tylko carów — dla Iwana Groźnego i Piotra Wielkiego! Tak! Szacunek...
— Oho — ho! — odezwał się tłum.
— ...dlatego, że obaj krew puszczali bojarom, popom, słowem burżuazji. Iwan bronił wieśniaków, Piotr stał się pierwszym rewolucjonistą. Będą naszymi nauczycielami w sztuce tępienia wrogów. Rozumiecie?!
Lenin skończył i z drwiącym uśmiechem patrzył na stłoczoną przed nim gromadę ludzi.
— Cha — cha! — rozległ się znowu śmiech. — Darowujemy Leninowi Piotra Wielkiego ze wszystkiemi flakami, na wieczyste władanie!
Lenin kiwał głową, wtórował tłumowi cichym, syczącym śmiechem i zacierał ręce. Pochylając się do Swerdłowa, rzekł z naciskiem:
— Towarzyszu! Każcie natychmiast odrestaurować zburzone grobowce...
Był niezmiernie szczęśliwy. Dziś pierwszego zaraz dnia zrozumiał, że jest stworzony na wodza ludu. Wiedział do jakiego celu poprowadzi te masy ślepe w nienawiści; miał wolę nieugiętą, aby czynić to; dziś przekonał się, że potrafi wolę swoją narzucić. Wyniosły go na szczyt fali siły żywiołowe, nie będzie się im opierał, jednak... ulegając potędze mas, część tej potęgi skieruje w łożysko, przez siebie przygotowane.
Jakgdyby potwierdzając ten plan, zbliżył się do niego,