Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/312

Ta strona została uwierzytelniona.
272
F. ANTONI OSSENDOWSKI


Po chwili jednak przybrał dawną zuchwałą postawę i mruknął groźnie:
— No, wy macie gęby wygadane! Wiadoma rzecz!
Wydał inżynierom jakieś wąskie pasemka papieru z adresami fabryk, gdzie mieli pracować od jutra.
Rozpoczęła się praca dla proletarjatu.
Robotnicy z małemi wyjątkami spędzali całe dnie poza warsztatami.
Naradzali się i spierali zażarcie o sposobach kontroli nad fabryką, opracowywali fantastyczne plany prowadzenia własnemi siłami przedsiębiorstwa, ustanawiali godziny zajęć, śpiewali „Międzynarodówkę“, niszczyli maszyny, ponieważ zamieniali na prowjanty najdroższe części mechanizmów i znajdujące się na składzie materjały.
Inżynierowie, protestujący przeciwko takiej gospodarce i nawołujący do pracy, wkrótce byli znienawidzeni przez robotników i oskarżeni o burżuazyjne metody prowadzenia robót.
Na szczęście sprawę ich ujął w ręce naczelny komisarz pracy — człowiek inteligentny; kazał wszystkim stawić się do biura, i uważnie słuchał skarg robotników oraz objaśnień Bołdyrewych.
Podczas toku rozprawy rozległy się radosne wiwaty i okrzyki ludzi, tłoczących się w korytarzach komisarjatu.
— Niech żyje Lenin! Niech żyje rewolucja!
Do sali, gdzie się odbywała rozprawa, wszedł wódz proletarjatu, a za nim wpadł tłum robotników. Porozumiawszy się z komisarzem pracy, Lenin uważnie przyjrzał się spokojnym, inteligentnym twarzom inżynierów i zatrzymał ostry wzrok swój na oskarżających ich robotników, powtarzających wkółko frazesy, wyczytane z powodzi ulotek i dzienników bolszewickich.
Lenin kiwnął głową i uśmiechnął się uprzejmie, prawie łagodnie.
Podniósł oczy na tłum, oczekujący z ciekawością wyroku samego dyktatora, i rzekł chrapliwie:
— Towarzysze, opuśćcie natychmiast salę!
Ponieważ Kuno Chalajnen i dwóch fińskich żołnierzy, przybyłych z Leninem, zręcznie utorowali im drogę, skie-