Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/353

Ta strona została uwierzytelniona.
307
LENIN


— Ludność Piotrogrodu i Moskwy wygląda Niemców, którzy mają przywrócić dawny porządek, wprowadzić na tron dynastję, a z nami zrobić koniec! — zawołał Zinowjew, chwytając się za gęstą, kędzierzawą czuprynę.
Lenin obojętnie wzruszył ramionami.
— Towarzysz prezes zanadto sobie lekceważy sytuację! — zauważył złośliwie Urickij. — Tu trzeba coś obmyśleć, postanowić radykalnie! Nie można się bawić w tępienie innych socjalistów rękami polskiego szlachcica Dzierżyńskiego gdy wróg stoi na progu! Imperjalizm niemiecki jest silny i nie będzie robił żartów, gdy wkroczy do Piotrogrodu, spotykany entuzjastycznie przez ludność.
— Tak! Towarzysz Urickij ma słuszność! — podtrzymał go Kamieniew, porozumiewawczo patrząc na Trockiego.
Lenin słuchał uważnie, a przed jego bacznym wzrokiem nie ukryły się najmniejsze odruchy wrażeń i niewypowiedzianych myśli towarzyszy.
— Wyczuwam, że towarzysz Urickij niezadowolony jest z mego zaufania do Dzierżyńskiego? Nie chcę nieporozumień pomiędzy nami. Dzierżyńskiemu poleciłem drażliwą sprawę, aby nie narażać was — izraelitów na niebezpieczeństwo. Posiadam informacje, że gmina uprzedzała was... Czy tak?
Milczeli chwilę, poczem skinęli głowami.
— No, więc z tem koniec! Chyba zrozumieliście teraz? Dzierżyńskiemu ufam, bo przypomina mi piekielną maszynę, naładowaną nienawiścią.
— To szaleniec, manjak! — zawołał Zinowjew histerycznym patosem. — Czy wiecie, towarzyszu, że on szpieguje nawet nas?!
Lenin uśmiechnął się łagodnie, co zmusiło towarzyszy do szczególnej czujności. Znali ten uśmiech. Wzbudzał obawę, że w tej chwili spadnie ciężki cios, nieodparty, niespodziewany i szybki.
Jednak Lenin zaśmiał się wesoło i rzekł:
— Ten szalony Polak prosił mnie niedawno, abym wyznaczył nadzór nad nim samym. Taki z niego fanatyk! Nikomu, nawet sobie nie wierzy!
— Malinowskiego zwabił do siebie przed tygodniem i kazał zabić! — zawołał Urickij, tupiąc nogami. — Zabił, z pe-

20*