wnością, bo nikt nie widział od tego czasu towarzysza Malinowskiego!
Lenin zmrużył oczy i szepnął:
— Trochę się pośpieszył... Trochę tylko... Tymczasem ten agent carskiej policji więcej nam przyniósł korzyści, niż szkody... No, ale i tak, wcześniej czy później musiał zginąć... Wkrótce nie byłby już nam potrzebny.
Machnął niedbale ręką i rzekł:
— Towarzysze! Przez trzy dni, które pozostają nam do nowego roku, musicie trąbić w prasie we wszystkie trąby jerychońskie, że proletarjat musi chwycić za broń i odeprzeć germańskich imperjalistów od czerwonej stolicy. Skierujcie na to całą energję i zdolności wasze! Puścić w ruch aparat agitacyjny!
— Armja nie zechce podstawiać raz jeszcze swojej głowy — zauważył Antonow ponuro.
— Tak! — mruknął Murałow. — Wiedzą dobrze, że zbraknie nam materjałów wojennych i prowjantu. Na wojnę domową — pójdą, bić się z wrogiem zewnętrznym — nie zgodzą się!
— Poślemy tedy robotników zbrojnych, proletarjat rewolucyjny! — zawołał Lenin. — Francuska rewolucja dowiodła czego może dokazać nawet nieuzbrojony lud!
Trockij uśmiechnął się zjadliwie.
— Francuska, nie rosyjska... — syknął.
Lenin nagle się zaśmiał tak szczerze, że aż mu łzy wystąpiły na oczy.
— Nic nie rozumiecie! — mówił, zanosząc się od śmiechu. — Przecież przewiduję, że jeżeli Niemcy pluną z kulomiotów, — nasze rewolucyjne drużyny rozproszą się, jak stado myszy! Jednak wystąpienie nasze mieć będzie skutki pierwszorzędnej wagi. Posłuchajcie!
Przechodząc od jednego do drugiego, chwytając za ręce i klepiąc po ramionach, objaśniał przez śmiech:
— Rewolucyjna armja wystąpiła... Udekorujemy to urbi et orbi pompatycznie, ho, ho! potrafimy pięknie przybrać ten fakt! Co z tego wyniknie? Zamilkną nasi oszczercy — socjaliści z dogorywającej po Kierenskim Radzie; zamyślą się kontr-rewolucjoniści, marzący o stworzeniu nowej armji ochot-
Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/354
Ta strona została uwierzytelniona.
308
F. ANTONI OSSENDOWSKI