za lepsze, praktyczniejsze, lecz w wypadkach wzięcia odpowiedzialności na siebie i narażenia życia nie znał wahania.
Musieli mu więc ustąpić.
Nazajutrz o godzinie 11-ej wchodził już do maneżu, zatłoczonego tak szczelnie, że ludzie poruszać się nie mogli. Gdy stanął na mównicy i spojrzał na tłum, wydało mu się, że widzi olbrzymi łan, gdzie chwiejące się głowy, niby kłosy dojrzałe, tworzyły fale.
— W takim ścisku nikt strzelić nawet nie potrafi — pomyślał, z uśmiechem dobrotliwym patrząc na najbliższe szeregi widzów.
Przez całą godzinę głuchym, chrapliwym głosem, wymachując rękami i tłukąc niemi w mównicę, niby młotem w kowadło, podkreślając ruchami łysej czaszki najważniejsze pojęcia, wbijał Lenin w głowy słuchaczy kilka niezbędnych myśli, powtarzając je wkółko w coraz to innej formie i odmiennym, bardziej stanowczym tonem.
Objaśniał konieczność obrony przed imperjalizmem niemieckim, obiecywał prędki koniec wojny, która zakończy się skierowanem do proletarjatu błaganiem germańskiej burżuazji o pokój.
— Wy go nie dacie rządowi Wilhelma, — wołał Lenin, — bo wiecie, że lada dzień powstanie w Berlinie socjalistyczny rząd Karola Liebknechta, z którym warunki pokoju będą warunkami wojny z kapitalizmem Anglji i Francji o dyktaturę proletarjatu w Europie! Wy tylko — robotnicy i wieśniacy Rosji, jesteście awangardą światowej rewolucji! Wieśniacy mają w posiadaniu całą ziemię i dostarczą walczącemu proletarjatowi potrzebnych produktów w imię wolności, równości, wiecznego pokoju! Baczcie tylko, aby wrogowie nie oszukali was! Już teraz żądają od nas posłuchu dla konstytuanty, do której wejdą jawni i tajni zdrajcy pracującego ludu!
Podniosły się krzyki stronników i przeciwników Lenina.
Dyktator mówił dalej.
Doszedł wreszcie do opisu dobrobytu, jaki zapanuje w Rosji, gdy wszyscy pracować będą, jako bracia, dla ogółu, gdy zapomną o ciężkich latach niewoli i ucisku; pytał surowo, niby ojciec, upominający dzieci:
Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/358
Ta strona została uwierzytelniona.
312
F. ANTONI OSSENDOWSKI