Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/445

Ta strona została uwierzytelniona.
391
LENIN


pokładali w sile tego barczystego, krępego człowieka o kopulastej czaszce, mongolskich policzkach i oczach skośnych, teraz ciągle przysłoniętych sinemi powiekami.
Przytomność powracała choremu rzadko i na krótko.
Długie doby mijały w cierpieniach, malignie, krzykach obłędnych, przeraźliwych. Lenin miotał się, zgrzytał zębami i bredził całemi godzinami. Wygłaszał mowy, a lewa ręka o skurczonych palcach wykonywała ruchy, niby narzucała ogromne litery na olbrzymim papierze.
Były chwile, że leżał nieruchomy z rękami i stopami zimnemi, bezwładnemi.
— Paraliż? — pytali, spoglądając na siebie, lekarze.
Lecz ranny nagle podnosił rękę i znowu pisał na niewidzialnym papierze, mrucząc urywanym głosem:
— Życie... szczęście... Helena... wszystko dla rewolucji, towarzysze!...
Później szamotał się z dozorującymi go sanitarjuszami, usiłował podnieść ciężkie, nabrzmiałe powieki i krzyczał:
— Dzierżyński... Torquemada... żandarm Fedorenko — pies plugawy... wściekły... Pod mur z nimi!... Powiedz mi....Feliksie Edmundowiczu... czy Chińczycy zadusili ...Piotrusia ...Dora... Dora... ach, ach! Dora Frumkin... Gdzie Dora? Towarzysze... powiedźcie Plechanowowi, że... ciężko zabijać...
Jęczał długo, żałośnie, a z pod sinych powiek toczyła się łza i nieruchomiała nagle, jakgdyby zamarzała na wystającym policzku, kościstym, żółtą obciągniętym skórą.
Zgrzytał zębami i poruszał blademi, wydętemi wargami, szepcąc niewyraźnie:
— Socjalizm, wszechludzka równość... furda!... mrzonki!... Najpierw precz z wolnością... to nie dla proletarjatu... później teror... taki, żeby Iwan Groźny... w grobie się wzdrygnął ..i tak przez pół wieku, może, przez stulecie całe... Wtedy... zrodzi się jedyna cnota... jedyna ostoja socjalizmu... ofiarność... Lękiem wyzwolić ciała... przekształcić dusze... Nie gniewaj się, nie patrz surowo, Heleno!... Taki nakaz... straszny... To nie ja!...
Znowu zapadał w bezwład. Myśli, błąkające się w mózgu, odlatywały w mrok: czuł, że stacza się w otchłań bez dna...