Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/452

Ta strona została uwierzytelniona.
398
F. ANTONI OSSENDOWSKI


ciebie... zdrajcy... oprawcy... tyrana... Przeklęty bądź na wieki wieków!... Przeklęty!...
Odzywała się głosem groźnym w swej boleści druga postać, stojąca przy łożu... Siwa głowa trzęsła się, głęboko zapadłe oczy błyskały ponuro... podnosiła się wysoko dłoń o palcach skrzywionych jak szpony.
— Znowu Mina Frumkin, stara żydówka... — tłucze się pod czaszką myśl i szybuje, jak nietoperz, błyskawicznie, bez szmeru.
Lecz zjawa szeptać zaczyna gorąco i gniewnie:
— Nie oszukasz siebie! — Próżno!... Musisz poznać mnie... Jam matka twoja!... Uczyłam ciebie miłości dla ludu uciemiężonego... pobudzałam do rzucenia mu promienia światła... krzewiłam wiarę w potęgę najwyższą, która jest wszystkiem i poza którą — nie masz nic... Przelałeś morze krwi... rozpętałeś dzikie żądze ciemnego ludu... na zbrodnie posłałeś go... na Boga rękę zbrodniczą podniosłeś... Szalony, nie wiesz, że przesądzone są drogi życia ludzi i ludów! Nic nie uczynisz poza tem!... Każden wysiłek dumny zginie w głębinie wieków, jak ziarnko piasku na pustyni... Zostanie po nim wspomnienie czarne i imię twoje znienawidzone, przeklinane przez pokolenia, aż staniesz się marą obłędną i utoniesz w niepamięci po wieki wieków... Przeklęty bądź!...
Zbierał całą wolę, wszystkie siły, słabą, zdrętwiałą ręką zrzucał ze stolika flaszki i szklanki, budził dozorujących go ludzi i syczał:
— Nie śpijcie!... Nie śpijcie!... Oni mnie zamordują... Brat... Matka... Helena... Dora... Sielaninow... wszyscy, wszyscy czyhają na mnie!... Nie śpijcie!... Błagam... rozkazuję!...
Powoli, słabnąc, przeminęła gorączka a z nią razem odeszły majaki nocne, zjawy okrutne, nielitościwe.
Lenin już siadywał na łóżku i przeglądał dzienniki.
Dowiedział się o wszystkiem.
Wojna skończona! Rewolucja hula po świecie! Komunizm wzmaga się i potężnieje. Jego mózg — dzielna Róża Luxemburg, serce jego płomienne — Karol Liebknecht i ręka żelazna — Leon Jogiches działają, rozbijając szeregi ugo-