Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/470

Ta strona została uwierzytelniona.
416
F. ANTONI OSSENDOWSKI


Rosji, gdzie, jak podczas ofenzywy Niemców po przerwanych naradach pokojowych w Brześciu, wyglądano teraz zbawców — Polaków.
Jeszcze jedna karta Lenina została zabita.
Rada komisarzy ludowych, zebrana na posiedzenie, z nieukrywaną niechęcią patrzyła na Lenina, słuchającego spokojnie, niewzruszenie wyjaśnienia Kamieniewa i Tuchaczewskiego o przebiegu nieudanej wojny.
Gdy skończyli, Lenin strzepnął palcami i rzekł głuchym głosem:
— Przegraliśmy! Ha! Walczyć bez miłości w sercu z tymi, którzy kochają ziemię, naród, tradycje — nie jest rzeczą łatwą, towarzysze! Mamy naukę na przyszłość. Musimy zaszczepić w armji i włościaństwie umiłowanie ojczyzny kumunistycznej i świadomość, przeciwną posiadanej przez Polaków. Oni uważają za swój obowiązek obronę Zachodu przed zalewem Wschodu. My musimy poczuwać się do odpowiedzialności za krzewienie komunizmu od oceanu do oceanu!...
— Jakaż mocno zawiła sofistyka! — pogardliwie zauważył Zinowjew, patrząc na towarzyszy.
Lenin nie zwrócił na niego żadnej uwagi.
— Mamy przed sobą zadanie — skończyć z wojną domową — mówił dalej. — Skierować na Denikina i Wrangla wszystkie siły i zgnieść kontr-rewolucję na zawsze! Objąwszy rządy nad całą Rosją niepodzielnie, zaczniemy nową grę. Myślałem, że do tego nie dojdzie, że czerwona armja potrafi walczyć nie tylko, gdy „w siedmiu na jednego uderza“, lecz i z równemi siłami. Widzę teraz, że nie wychowaliście w niej ducha odporności i spokoju, niezbędnego do zwycięstwa. Musicie naprawić to! Zaczniemy nową grę!
Urwał nagle i umilknął na jedną chwilę. Ale wystarczyło tego nieuchwytnie krótkiego momentu, aby myśl Lenina pędem błyskawicy obiegła, opasała cały świat. Ujrzał łuny nad Indjami, a huk i zgiełk bitwy walczył z odgłosami burzy, szalejącej nad szczytami Himalajów. Miljony żółtych wojowników, jak potworne fale, mknęły na Zachód. Czarne hordy Murzynów wdzierały się do Europy od południa, pozostawiając po sobie zgliszcza i pobojowiska.