Wyczuła, że on widzi wszystko i rozumie każde drgnienie myśli.
Opuścił oczy i powiedział:
— Nie boję się niczego i nikogo oszukać nie zamierzam! Serce każe mi rzucić bombę natychmiast, nie zwlekając, lecz rozum wskazuje, że dla zemsty dojrzeje chwila wtedy, kiedy będzie się robił porachunek za wieki całe i gdy nakreślony zostanie plan dla wieków przyszłych. Ja tego dokonam, Leno!
Wielka siła i gorący poryw zabrzmiały groźnie w zdławionym głosie Włodzimierza.
Na chwilę jedną poddała się temu wrażeniu, lecz tylko na jedną chwilę. Przyszło natychmiast zwątpienie i bolesne podejrzenie o nieszczerość, o usiłowanie odwrócenia jej uwagi w inną stronę.
Milczała, z wyrzutem patrząc na niego.
Włodzimierz znowu wpił się w nią ostrym wzrokiem skośnych oczu i blady uśmiech przebiegł po ustach jego.
Wstał. Na twarzy widać było wahanie.
Syczącym, prawie złym głosem mówił:
— Mógłbym odejść teraz bez słowa, Leno. Wiem, co myślisz o mnie. Nie będę się tłumaczył. Robię tak, jak chcę! Powiem tylko, że jesteś jedynym człowiekiem, którego kochałem, i — ostatnim. Powrócę do ciebie, gdy spełni się to, o czem mówiłem tu przed chwilą!
Mocno zacisnęła ręce i szepnęła:
— Ja ciebie nigdy nie zapomnę...
Czekała, że zbliży się do niej i, jak to czynił zwykle, przytuli do siebie w milczeniu.
Włodzimierz nie uczynił tego. Ogarnął ją raz jeszcze zagadkowym, nieuchwytnym wzrokiem i pomyślał z niechęcią i pogardą:
— Nie uwierzyła! Uważa mnie za tchórza!
Odrazu stała się obcą dla niego, niepotrzebną; jeszcze chwila, jeszcze jedno słowo i — mogłaby się była wydać wrogiem, dla którego nie znalazłby, może, innego uczucia, oprócz nienawiści.
Nie oglądając się więcej, wyszedł.
Nie cierpiał nad rozłąką i nie tęsknił do Leny.
Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/97
Ta strona została uwierzytelniona.
65
LENIN
LENIN.5