Strona:F. A. Ossendowski - Lisowczycy.djvu/27

Ta strona została przepisana.

sięczne wojsko nieprzyjacielskie spadł, jak orzeł na stado pardw lub trznadli. Ćma niezliczona wrogów tam parła, aże strach było spojrzeć na nich, względem liczby małej wojska naszego. Tam zacnie stawał pan Jarosz Kleczkowski! Dopada on z małym oddziałem straceńców lewego skrzydła, gdzie dowodził kniaź Iwan Boratyński, popłoch szerzy i zamieszanie, aż przebija się cudem niepojętym do moskiewskiego wodza i głowę mu z karku znosi... Pobiegli Moskale, wołając: „Spas, Przeczysta Maci, ratuj nas!“ A Kleczkowskiego ludzie szach-mach! sieką, tną i obalają; za nimi wpada w ukrop Mikołaj Struś, za tym — Firlej, książę Porycki i inni. Stąd wyszło zwycięstwo, po którem na polu pozostało 15 000 Moskali i tysiąc szwedzkich drabantów, mościwi panowie! Po tej bitwie sławnej poddał Wałujew hetmanowi Żółkiewskiemu Możajsk, Osipow, Rzow i Carowo, bojarzy, przeciwni Szujskim, powstają, Szwedzi zaczynają praecipitem fugae se mandare,[1] Moskwicini tedy, uważajcie, mościwi panowie, krzyż całowali na wierność nowemu carowi Władysławowi Zygmuntowiczowi, naszemu królewiczowi.
— Dziwi mnie ino, dlaczego Lisowski na Białej-Rusi zaciągów nie robi? — spytał sędziwy Tyszkiewicz, patrząc bystro na kanclerza.

— Dziwowałem się i ja, — odrzekł pan Sapieha, — aż, widzi mi się, w myśli hetmana Chodkiewicza przeniknąłem. Zważcie to waszmościowie, iże sprawy Rzeczypospolitej wikłają się, jako owa kądziel w ręku dziewki ospałej a durnej. Hetman Żółkiewski od multańskiej strony i Zaporoża musi baczne mieć oko na Gabrjela Batorego, kniazia Siedmiogrodzkiego i na Kozaków, których podjudzają ludzie Prokopa Lapunowa i sam hetman kozacki — Zarucki. Panu Aleksandrowi Gąsiewskie-

  1. Uciekać na łeb, na szyję.