Strona:F. A. Ossendowski - Lisowczycy.djvu/45

Ta strona została przepisana.

— Hetman litewski podlega racji stanu, którą narzuca mu król i jego pachoły niegodne! — padła odpowiedź zuchwała.
Pan Chodkiewicz milczał.
Lisowski surowym głosem wyrzucał słowo po słowie:
— Dla mnie racja stanu w tej oto dobie — utrzymanie zdobytej Moskwy i nałożenie ręki żelaznej na tego, który na Kremlinie na carstwo będzie obran, jeśli król i królewicz gardzą tym tronem i na inne szlaki wychodzą, ojczyznę za sobą prowadząc na manowce, ja na to patrzeć i ręki do tego przykładać nie chcę, wasza dostojność!
W tej chwili do izby wbiegł dworzanin królewski i zawołał:
— Miłościwy pan prosi pana hetmana litewskiego na naradę do siebie!
Pan Chodkiewicz powstał i rzekł do Lisowskiego:
— Niebawem rozmowę naszą zakończymy, mości pułkowniku, bo skończyć ją musimy i, aut inimicitias suscipere aut consentire de re.[1] Poślę po ciebie!
— Rozkaz, wasza dostojność! — odpowiedział pułkownik i, złożywszy ukłon, szybko opuścił kwaterę hetmańską.
Pan Chodkiewicz ręką potarł czoło, i szepnął:
— Boże sprawiedliwy! Za jakie ciężkie winy królem niegodnym pokarałeś ojczyznę moją, że najlepsi jej synowie wrogami stać się mogą!?

Jeszcze raz potarł hetman stroskane czoło i szybkim krokiem podążył do apartamentów króla Zygmunta ITI, W którego żyłach, zdawało się, kropli jednej nie było krwi Jagiellonów, chociaż wyssał ją przecież z mlekiem matki.

  1. Albo się poróżnić, albo dojść do porozumienia.