— Przysięgamy nie odstąpić ciebie, hetmanie! — krzyknęło wojsko.
— Pomnijcie, że prawo publiczne łamać będziemy co dnia. Ino mamy swoje prawo, a za pogwałcenie tego śmierć od sądu naszego ustanowiona jest bez miłosierdzia! — zagrzmiał głos pana Lisowskiego.
— Przysięgamy nie odstąpić ciebie, hetmanie, chorągwi i znaków naszych! — rozległy się nowe okrzyki hufców.
— Przyjmuję przysięgę waszą przed obliczem Boga i ojczyzny, która osądzi nas nie podług skarg i krzyków, ino podług wielkiego dzieła naszego. Tak nam dopomóż Bóg i Królowa Niebios, Matko Chrystusowa!
— Tak nam dopomóż, Boże i Królowa Niebios, Matko Chrystusowa! — powtórzyło całe wojsko.
Obnażyły się głowy, ręce znak krzyża świętego kreśliły, a w chwilę później rozległ się zrazu głuchy, przyciszony, a później coraz silniejszy i potężniejszy śpiew tysięcy głosów:
Boga rodzico — Dziewico!
Bogiem sławiona Marya...
Hetman lisowczyków, niedawny banita, infamis, Aleksander-Józef Lisowski stał, jak posąg, jak potężny wódz, przed którego wolą uginało się wszystko, i słuchał.
Groźne oczy jego miotały błyskawice, za uszami poruszały się guzy mięśni, skrzypiały potężnie zaciśnięte zęby, a w duszy huczała nawałnica uczuć i myśli.
— Boże dobrotliwy! Niezbadane są wyroki Twoje! Oto wyprowadziłeś mnie z bezdroża i szlak mój wskazałeś. Nie zejdę z niego, aż serce bić nie ustanie, aż nie zmyję skazy rokoszu w dobie burzy, szalejącej nad ojczyzną, aż nie odkupię wierną służbą Rzeczypospo-
Strona:F. A. Ossendowski - Lisowczycy.djvu/51
Ta strona została przepisana.