— Sir... jesteśmy głodni, bardzo głodni, gdyż od kilku dni żywiliśmy się tylko orzechami kola... W więzieniu dano nam polewki i kaszy, lecz my jej nie tknęliśmy... Ja i Llo jesteśmy głodni i spragnieni... Niech dobry sir nakarmi nas i da wody do picia, a my odpłacimy się naszą pracą!
Y długo wyliczał, czego się nauczył w domu białego nuri i dobrej madam, lecz szyper przerwał mu i spytał:
— Umiecie łazić na maszty... na takie wysokie słupy z żaglami?
— O! — zawołał Y. — Niema drzewa, na którebyśmy się nie wdrapali!
W tej chwili do szypra zbliżył się murzyn Webbley i ze śmiechem rzekł:
— Ten mały grubas opowiada kropka w kropkę to samo, co mówił jego towarzysz! Chłopaki nie kłamią, szefie!
— No, to się bardzo cieszę! — zawołał gruby szyper. — All right![1] Zrobione! Zabieram was, jako jungów.[2] Potrzebuję takich, bo moim marynarzom brzuchy powyrastały straszliwie.