Trudnił się on, jak niegdyś ojciec chłopaka, rybołówstwem i myślistwem.
Nikt lepiej od niego nie plótł sieci z włókien kokosowych i cienkich pasemek bambusu; nikt dokładniej nie znał obyczajów ryb w Nigrze i przemyślniej nie rozstawiał na nie więcierzy; nikt zręczniej nie podrywał keszrów[1] na wędki. Od Liamby do Ruhi nigdy o wprawniejszym od Soko rybaku nie słyszano.
Z nim to właśnie mały Y co noc wypływał na łowy.
Siadał zwykle przy sterze, z krótkiem wiosłem w dłoniach i kierował lekkiem, zwrotnem czółnem, patrzył i uczył się od rybaka.
Szczególniej porywał go połów najgrubszych ryb na ość.
Soko wyruszał na te łowy w najciemniejszą, bezksiężycową noc. Posadziwszy swego małego przyjaciela na sterze, strącał łódź na wodę, a tak cicho, że Y nie mógł nawet zgrzytu żwiru, ani plusku fal pochwycić.
Z dziobu łodzi zwisał ponad wodą druciany koszyk, a w nim płonęło łuczywo.
Świetlany krąg przebijał bystry nurt Nigru i sunął po dnie zamulonem lub zarosłem gęstemi jak włosy wodorostami.
- ↑ Keszry — gatunek ryb.