Red’a; dalej — Pedra, Flaska i trzech innych wspólników przedsiębiorstwa.
Pewnego wiosennego dnia odbywało się posiedzenie rady w biurze fabryki.
— Dżentelmeni, — mówił inżynier Red, — jesteście powiadomieni, że magistrat Nowego Jorku zażądał od gminy dzielnicy rybackiej, aby uprzątnęła cały brzeg, przywalony od niepamiętnych czasów grubemi pokładami muszel ostrygowych.
— Tak, wiem o tem! — potwierdził młody murzyn o twarzy energicznej i poważnej. — Zarząd gminy jest w kłopocie, gdyż uprzątnięcie warstwy odpadków wymaga olbrzymich kosztów. Jeżeli jednak roboty te nie będą wykonane w ciągu pięciu lat, magistrat miasta podejmie się tej pracy sam, przywłaszczając sobie tereny, należące do naszej dzielnicy, jako pokrycie swoich wydatków.
— Dżentelmeni — rozpoczął znowu mowę młody inżynier. — Widzę, że dyrektor John Y jest dobrze o stanie rzeczy poinformowany. Nie potrzebuję więc rozwodzić się nad tą sprawą i przystąpię odrazu do przedstawienia panom mego planu, który referowałem już panom dyrektorom Johnowi Y, Henry Llo i Stefanowi Michalczakowi.
Strona:F. A. Ossendowski - Miljoner „Y“.djvu/196
Ta strona została uwierzytelniona.