Robert Red proponował radzie, żeby się podjęła uprzątnięcia pokładów muszel, za co spółka miała żądać od gminy ustąpienia jej trzeciej części nadbrzeżnego terenu, przedstawiającego, wobec oczekiwanego rozszerzenia portu, ogromną wartość.
Plan zdolnego inżyniera, obmyślony z iście amerykańskim rozmachem, przedstawiał się wspaniale. Obrachunek wskazywał, że usunięcie grubych pokładów muszel, zwożonych tu od 70 lat z całego miasta, i wyrzucenie tego materjału na otwartym oceanie wymagałoby ogromnych kapitałów.
— Taki system pracy w żadnym wypadku nie mógłby się opłacić! — dowodził inżynier. — To zmusiło mnie do opracowania zupełnie innego planu. Musimy zużytkować odpadki na miejscu i zarobić nietylko na oczyszczeniu terenu, pobierając za to opłatę od gminy, lecz i na przerabianym produkcie, którym będzie wapno z przepalanych w specjalnym piecu starych skorup. Materjał ten, wobec szybkiej rozbudowy miasta i dalekiej odległości od największych dostawców wapna, z łatwością znajdzie nabywców. Proszę więc dżentelmenów wypowiedzieć się w tej kwestji!
Pierwszy zabrał głos Y.
Strona:F. A. Ossendowski - Miljoner „Y“.djvu/197
Ta strona została uwierzytelniona.