Nic nie mówiąc, Y objął młodszego towarzysza i przycisnął go do piersi.
Złączeni braterskim uściskiem, stali długo, przytuleni do siebie.
Ochłonąwszy ze wzruszenia, Y rzekł:
— Popłyniemy do Afryki w jesieni, Llo! Wcześniej nie zdążymy zakończyć wszystkich spraw, a teraz posiedź chwilkę cicho, muszę napisać list...
— List? — zdziwił się młodzieniec. — W Rugarze nikt nie przeczyta twego listu, — ani wójt Kalli, ani kulawa Bisir!
— Ależ nie! Mam zamiar napisać do „Klubu miljonerów” — odpowiedział Y i usiadł przy biurku.
W kilka minut potem odczytał na głos swój list zdumionemu przyjacielowi.
„Dżentelmeni! — pisał Y. — Słyszałem dziś przez radjo, że „Klub miljonerów” przeznaczył miljon dolarów na rzecz sierot i biednych dzieci Ameryki. Marzyłem niegdyś o tem, ażeby wstąpić do tego klubu, lecz poglądy moje się zmieniły i zaniechałem tego zamiaru. Jednocześnie śpieszę powiadomić szanownych panów, że przyłączam się do ich szlachetnej ofiary i wnoszę swój miljon... centów dla najmłodszych obywateli gościnnego dla mnie kraju.
Strona:F. A. Ossendowski - Miljoner „Y“.djvu/208
Ta strona została uwierzytelniona.