Strona:F. A. Ossendowski - Miljoner „Y“.djvu/210

Ta strona została uwierzytelniona.

Y odpowiedział natychmiast następującym listem:
„Szanowny Panie Prezesie!
Dziękując za uprzejme słowa i zaproszenie, jestem zmuszony jednak raz jeszcze potwierdzić moje oznajmienie, że do Klubu Miljonerów nie przystąpię. Główną, zdaje mi się, przeszkodą ku temu byłaby okoliczność, że wkrótce przenoszą swoją działalność przemysłowca i finansisty na ląd afrykański, jak dotąd, leżący odłogiem i oczekujący przedsiębiorczych ludzi. Złożona przeze mnie skromna ofiara na sieroty i biedne dzieci niech zastąpi pożegnalną wizytę moją u Sz. Panów z Klubu i wszystkich obywateli wielkiej, wolnej Rzeczypospolitej Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.

Z poważaniem
John Y, dyrektor Spółki „Przetwory morskie” w Nowym Jorku”.

Odczytawszy całą korespondencję roześmianemu Llo, Y zakończył słowami:
— Mój drogi, mały Llo! Jesteśmy teraz zupełnie all right!
— Możemy już płynąć... do domu? — spytał Llo.