zbliżyć się do milczącego Y, zapatrzonego w złote wężyki, biegające wśród rozżarzonych węgli.
Dzieci jadły, rozdzierając mięso palcami i dowcipkując. Nie mogły jednak skosztować zupy, bo naczynie było za gorące, miseczek zaś, zrobionych z orzechów kokosowych, nikt nie zabrał ze sobą.
Przed ogniskiem zjawił się Llo.
— Jesteście bezradni! — zawołał. — Wódz kazał mi powiedzieć wam, że nad waszemi głowami rozpościera gałęzie konde. Spójrzcie, ile zwisa z niego orzechów! Z ich skorupek możecie narobić tyle małych miseczek, ile zechcecie. Dalej-że!
Kilku murzynków zręcznie wdrapało się na drzewo i wkrótce cały grad orzechów posypał się na ziemię. Rozpękały się z hukiem, wyrzucając z wnętrza białe obłoczki puchu, z tkwiącemi w nich ziarnkami.[1] Chłopcy, oczyściwszy połówki orzechów, zabrali się do gorącej zupy, czerpiąc ją z kociołków „łyżkami” z konde.
— Na spoczynek! — rozległ się krótki rozkaz Y.
Murzynięta dorzuciły suchych gałęzi do ogniska i natychmiast pokładły się obok siebie.
- ↑ Puch orzechów konde lub kapoku, nazywany „roślinną wełną“, ma szerokie zastosowanie w handlu. Służy do napełniania materaców, poduszek i do innych robót tapicerskich.