Strona:F. A. Ossendowski - Miljoner „Y“.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.

Szczur pływał długo, usiłując zerwać sznur, lecz wkońcu znużony zaczął tonąć. Llo podciągnął go ku brzegowi i puścił na wolność.
— Boro! — rzekł, zwracając się do towarzysza. — Ani jeden krokodyl nie wynurzył się, aby porwać szczura. Niema ich chyba w jeziorze.
— Tak też i ja myślę! — odparł murzynek. — Jeśliby były, spłoszylibyśmy je, gdyż wylegiwałyby się na brzegu. Lubią one takie bagniste, porosłe trawą brzegi!
— A zatem — zaczynajmy! Dajcie sieć!...
Llo obejrzał ją.
Pokiwał smutnie kędzierzawą głową i parsknął głośnym śmiechem.
— Przez takie dziury prześliźnie się nawet człowiek, a cóż dopiero ryba?! Hej tam, chłopaki, do roboty! Musimy naprawić sieć, bo inaczej cała sprawa nanic!
Murzyniątka znowu plotły, tym razem cieniutkie sznureczki i zręcznie robiły z nich mocne oka, łatając zniszczoną sieć.
Przejrzawszy ją uważnie, od skrzydeł aż do „włóka”, albo „matni”, Llo wybrał kilku najstarszych i najsilniejszych chłopców i razem z nimi wszedł do wody. Jeziorko nie było głębokie i nie miało zdradziecko ukrytych dołów. Ry-