Termit, który odważy się wypełznąć na słońce, musi zginąć.
Tymczasem termity muszą gromadzić pożywienie. W tym to właśnie celu budują te ciągnące się po ziemi i drzewach sznury, które są krytemi galerjami. Ciemnemi przejściami, budowanemi w nocy, termity robią dalekie wyprawy po zapasy żywności.
Znalazłszy coś do zabrania, miljony termitów pokrywają zdobycz kopulastą budowlą, od której prowadzi galerja ku kopcowi. Galerją tą w dzień i w nocy krążą zastępy pracowitych istotek, przenoszących pożywienie do gniazda. Cały ludek trudzi się bez przerwy, napełniając spiżarnie żywnością, wychowując młode pokolenie, czyszcząc ogólne sale, osobne pokoiki i korytarze, wzmacniając mury i żywiąc wojowników.
W każdym kopcu, poza bezbronnymi robotnikami, istnieją uzbrojeni w potężne szczęki, niewidomi żołnierze. W czasach pokojowych nie pracują oni i robotnicy zmuszeni są żywić swoją armję, ponieważ sami wojownicy nietylko nie umieją zdobywać pożywienia, lecz nawet jeść nie potrafią. Robotnicy wkładają im dobrze pożutą strawę wprost do żołądka, bo niezmiernie rozrośnięte szczęki żołnierzy nie są przystosowane do żucia.
Strona:F. A. Ossendowski - Miljoner „Y“.djvu/65
Ta strona została uwierzytelniona.