Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 01.djvu/118

Ta strona została skorygowana.

i szpony nie były w harmonji z temi pokojowemi czynnościami, bo „żandarmy“ krzyczały na alarm.
Sęp, ten brzydki, żarłoczny drapieżnik, otoczony jest szczególną opieką Francuzów, którzy naogół słabo bronią fauny swoich posiadłości przed wytępieniem jej do szczętu. Taki przywilej zdobyły dla siebie sępy dlatego, że są jedynymi „sanitarjuszami“ brussy. One to zjadają wszelkie cuchnące i gnijące resztki codziennego pożywienia tubylców, one pożerają trupy zwierząt, zdychających w dżungli, one tępią węże i niektóre szkodliwe owady, jak naprzykład szarańczę, a nawet liszki.
Za zabicie sępa istnieje kara pieniężna. Murzyni ze swej strony otaczają sępy szacunkiem. Nic nowego pod księżycem! Przecież w starożytnym Egipcie czczono jastrzębia, a bóg Ra posiadał głowę tego ptaka.
Za Koją przeprawiamy się promem przez dość szerokie rzeki Kili, Kulete i Mellakore. Zamiast oczekiwać bezczynnie, aż czarni przewoźnicy wtoczą na prom i powiozą na drugą stronę nasze samochody, zrobiliśmy małą wycieczkę do brussy, płosząc ptactwo i drobne zwierzątka dżungli; wtedy po raz pierwszy przyglądaliśmy się kopcom termitów.
Były to osady małych, rudych termitów, jednego z kilkudziesięciu podobno gatunków tych owadów. Kopce przypominały grzyby lub okrągłe chaty murzyńskie, z werandą pomiędzy dachem a ziemią. Weranda była bardzo dobrze zacieniona mądrze zbudowanym dachem o zwisającym okapie.
Nic ulega wątpliwości, że architekturę swych strzech przejęli murzyni od termitów, a pewnem potwierdzenim tego jest fakt, że tubylcy Sussu, Malinke i Fulah kładą nieraz na sam szczyt swoich strzech zrabowane termitom dachy z ich kopców. Mają one podobno służyć jako talizmany dobrobytu. Pomiędzy kopcami spostrzegliśmy ciągnące się po ziemi, do sznurów lub korzeni podobne nasypy z ziemi. Rozbicie takiego nasypu udało mi się dopiero po pewnym wysiłku.