Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 01.djvu/125

Ta strona została skorygowana.

Podniecona i zaniepokojona myśl snuje paciorki coraz nowych i nowych pytań, a z nich najważniejsze: jakie straszliwe, potworne kataklizmy wygnały czarnych ludzi z ich pierwotnej ojczyzny? Kto był ich praojcem? Czy najstarsze napisy w Misraim, mówiące o potomkach Kusa, nie głoszą wyłącznie o wychodźcach z nieznanej krainy, pokrzyżowanych z biegiem wieków i nieskończonej włóczęgi z innemi ludami, pochodzącemi od latorośli Chama?
Kto odpowie na to pytanie?
Piśmiennictwo tu nie istnieje. Legendy i podania po stokroć razy się pomięszały i powikłały. Język Baga i Jola niema już nic wspólnego z narzeczami azjatyckiemi. Obyczaje, wierzenia, rytuał zdradzają jednak wpływy azjatyckie.
Szczepy te przechowały wiarę w wielkie bóstwo, które posłało na ziemię pośredników — duchy, ucieleśniające się dobrowolnie lub przy pomocy czarowników w fetyszach, czyli w naturalnych przedmiotach, takich, jak naprzykład: dziwnej formy kamień, korzeń lub gałąź drzewa, wykrzywiony orzech, naróść na roślinie, albo w zrobionych przez czarowników posążkach z kamienia, gliny lub drzewa. Śród takich fetyszów można czasem spotkać figurki, przypominające posążki kartagińskiej Astarty, a noszące nazwę „Sitar“, co brzmi zupełnie, jak Isztar, Asztar w języku Kartagińczyków! Czy to jest przypadek, czy echo minionych dziejów, dawnych więzów plemiennych, lub jarzma najeźdźców?
Posiadam w swoich zbiorach obok posążku „Sitar“ fetysz Jola, wyobrażający wykute z kamienia popiersie semity z brodą i w czapce, jaką nosili Kartagińczycy i Egipcjanie. Murzyni mówią, że to jest fetysz, w którym osiedliła się dusza przodka ich szczepu, człowieka białego, syna Boga, siewcy prosa, tego zboża Azjatów.
Znowu zrywają się pytania, czy to jest daleki oddźwięk jeszcze dawniejszych dziejów, tonących w mroku