Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 01.djvu/133

Ta strona została przepisana.

używa, podług mody muzułmańskiej, turbanów i szerokich płaszczów, nieraz bogato haftowanych.
Sussu są muzułmanami, lecz przestrzeganie surowych przepisów Koranu nie przeszkadza przyjęciu od sąsiedzkich fetyszystów różnych przesądów i zabobonów oraz przechowaniu dawnych pogańskich tradycyj w rytuale, tańcach i obyczajach.
Domy ich odznaczają się dobrą architekturą, szerokiemi werandami, otaczającemi okrągłe budynki, obfitością przestrzeni i powietrza. Bogaci Sussu, posiadający po kilka żon, żyją w oddzielnych osadach, gdzie każda małżonka posiada własny dom.
Nazajutrz, po powrocie z Formorji, wczesnym rankiem wyruszyliśmy z Forekarji na polowanie. Nie dało ono żadnych wyników i wrażeń myśliwskich, lecz zato poznałem dżunglę afrykańską, tę straszliwą brussę. Chaos traw, trzcin, kłujących krzaków, drzew, pokrytych siecią lian i pnących się, kolczastych roślin, kwiatów o odurzającym aromacie, odłamków ostrych kamieni, kopców termitów i mrówek, głębokich, ukrytych śród gęstej roślinności dołów, wykopanych przez jeżozwierza „i ziemne prosięta“ (Orycteropus senegalensis), nazywane przez tubylców „kimfe“, a posiadające ogon kangura i potężne palce i pazury jakiegoś przedpotopowego potworu — to jest dżungla!
A gąszcz taki, że myśliwy tylko z trudem może wcisnąć w zagmatwaną sieć roślinności lufę swojej strzelby! Wystarczy zatrzymać się na chwilę, a już idący przed myśliwym przewodnik-murzyn znika bez śladu, jakgdyby dał nurka do wody. Nic nie pomogą krzyki i nawoływania, bo sucha, szeleszcząca dżungla zagłusza każdy dźwięk.
Od czasu do czasu zalatuje ckliwy, ohydny zapach padliny. To kolonja „mrówek-trupów“ odstrasza intruzów.
Żadnego ptaka, żadnego zwierza, chociaż lampart i gepard, antylopa, a nawet lew mogą się znajdować o jakie kilka kroków od podróżnika, bezwładnego i nie-