każdej stopy, trzeciej zaś w lewej ręce. Wolną ręką prawą wyciągał linki, gdy ryby zaczynały gwałtownie je szarpać. Nie było chwili, żebym nie widział srebrnych, szerokich ciał ryb, wrzucanych do łodzi.
Jeden z naszych wioślarzy, mówiący trochę po francusku, opowiadał nam z ożywieniem o wielkiem zwierzęciu Ma. Zrozumiałem, że był to lamantyn (Manatus), ssące wodne zwierzę z rodzaju fok, uważane przez niektóre szczepy za zwierzę święte i za przodka. Nazwa zwierza „Ma“ weszło w skład imienia tych szczepów, naprzykład: Mandiugów, Malinké, Bamana i innych.
Nie spotkaliśmy ani razu tego okazu na wolności, chociaż parę razy widziałem jego skórę i mięso na targach w Konakry i na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Długość największej skóry sięgała dwóch metrów.
Dubreka jest miejscem, skąd, jak już wspomniałem, wywożą do Europy i na wewnętrzny rynek afrykański dużą ilość orzechów „Kola“, tego niezbędnego dla tubylców narkotyku. Kola uzdrawia murzyna i zabezpiecza przed różnemi chorobami, gasi pragnienie i zabija głód podczas ciężkich marszów, daje mu chwile rozkosznego zapomnienia i słodkich wizyj, a wreszcie jest talizmanem miłości, gdyż za setkę tych orzechów lada ojciec sprzeda swoją córkę.
W pobliskich Dubrece lasach, jak zresztą w całej dżungli gwinejskiej znaleźć można dużo nieznanych nauce roślin, posiadających nadzwyczajną siłę leczniczą i trującą.
H. Pobegnin studjował zostosowanie znanych botanice roślin w medycynie murzyńskiej. Przytoczę z jego pracy[1] kilka przykładów. Owoce drzewa jedwabnego (Asclepias gigantea) służą jako środek na trąd i inne choroby skórne; „kinkiliba“ (Combretum micran thum) na żółtą febrę; kora tamaryndowa — na choroby żołądkowe i na rany; „kossa-fina“ (Vernonia
- ↑ Agriculture pratique des pays chauds. Paris, 1911.