Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 01.djvu/181

Ta strona została przepisana.

Mężczyźni noszą tu białe „bubu“, również białe, okrągłe czapeczki z lekkiej tkaniny, krótkie i szerokie spodnie, umocowane zawiązkami do kostek nóg; zupełnie takie same ubrania widziałem na Berberach, Mongołach i Chińczykach.
Tuziemki w ciemnych „bubu“ zadziwiły nas swojemi fryzurami. Jeżeli dziewczyny Sussu noszą swe skomplikowane fryzury wyłącznie w okresie operacji, dowodzącej ich dojrzałości, to dla kobiet Fulah są one uczesaniem codziennem.
Włosy, ukarbowane i przepuszczone przez bambusowy, pałąkowaty drążek, umieszczony wzdłuż głowy, tworzą nad czołem grzebieniasty hełm. Z boków i z tyłu bujne loki spinają łańcuszkami z monet, mosiężnych kółek lub paciorków. Dla zabezpieczenia tego uczesania nakładają elegantki na głowę wzorzyste czepki, podobne do frygijskich kołpaków. Klejnoty w uszach, na rękach, nogach i palcach uzupełniają ten niepospolity strój kobiet Fulah. Patrząc na nie, mimowoli przypomniałem sobie stare czasy, gdy w ciągu prawie dwu lat spotykałem koczowiska nomadów środkowo-azjatyckich, pomiędzy wschodniemi odnogami Ałtaju, pustynią Gobi, a rzeką Kerulen i ostatniemi uskokami Wielkiego Chinganu; tam widziałem w jurtach chanów i książąt podobne, chociaż nieco zmienione, uczesania żółtych niewiast. Znowu wzrok mój wynajdywał w tłumie tubylców, a szczególnie śród starszyzny, zacierające się już ślady... jeźdźców mongolskich, nie znających obawy przed żadną odległością.
Szczep Fulah, władający górami Futa-Dżalon, stracił już, jak wszystkie szczepy afrykańskie, swój pierwotny typ, bo podczas wędrówki swojej, trwającej, o ile wierzyć można najnowszym badaniom, około 12 000 lat, wchłonął w siebie krew i cechy zewnętrzne tysięcznych szczepów, należących do różnych ras.
W kilka godzin później siedziałem przed domem kacyka prowincji Bomboli, nader uroczystego Kierna Sulemana i przyglądałem mu się uważnie, słuchając