Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 01.djvu/190

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XII.
W GÓRACH FUTA-DŻALON.

Dzięki staraniom komendantów Maugin, Filatriau i Brulé odbyliśmy bardzo pouczający marsz wzdłuż grzbietu Futa-Dżalon. Prawda, że nie widzieliśmy w drodze słynnych z malowniczości wodospadów, lecz o tej porze roku woda wszędzie prawie zupełnie wysycha, więc żałowaliśmy naszego czasu, aby zboczyć z drogi i ujrzeć suche łożysko rzeki.
Nasz marsz w górach Futa objął około 600 kilometrów drogi. Poznaliśmy tu ludność różnych obwodów, rządzonych przez miejscowych książąt: Kierna Sulemana, Mori Tonu, Alfa Amadu Bajlo i Alfa Amara. Są to potomkowie dawnych panujących rodzin, otoczonych szacunkiem ludności, gdyż czerwona skóra tych władców zastępuje w oczach tubylców wspaniałą purpurę królewską. W ostatnich czasach administracja francuska zrozumiała, że nie wolno bezkarnie poniżać autorytetu potomków dawnych władców, i stara się utrzymywać ich na stanowisku kierowników prowincyj, usuwając ich od piastowania tej godności wyłącznie w wypadkach wrogiej akcji przeciw Francji. Ci szefowie okręgów są najlepszymi pomocnikami francuskich administratorów w szerzeniu cywilizacji, wyrażającej się tymczasem wyłącznie w zastosowaniu nowych systemów rolniczych oraz w werbowaniu młodzieży tubylczej do szkół francuskich w Konakry i Dakarze, gdzie murzyni kształcą się na niższych urzędników, lekarzy, felczerów, techników, rzemieślników, a kobiety — na akuszerki.