Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 01.djvu/200

Ta strona została przepisana.

cja kolonji, rozumiejąc znaczenie medycyny w kraju, wydaje dziesiątą część swego budżetu.
Lekarz z Labé wywarł na mnie silne wrażenie i pozostawił po sobie wspomnienie, pełne głębokiego współczucia. Myślący, oczytany, o umyśle krytycznym, pędził życie na odludziu, zjadany przez febrę i chorobę wątroby, nastrojony sceptycznie dla siebie i dla innych. Doktór wypowiedział szereg bardzo trafnych myśli, charakteryzujących psychologję osiadłych w kolonjach białych ludzi, dla których po pewnym czasie jedynym łącznikiem z cywilizacją europejską stają się ogrody warzywne, urządzane przy rezydencjach i na plantacjach, oraz dobra kuchnia. — Pozatem wszystkie inne łączniki z Europą zrywają się całkowicie, i z białego człowieka powstaje specjalny typ kolonisty, nie znajdującego już dla siebie miejsca na innym kontynencie.
To mówił lekarz, który przemaszerował niemal wszystkie kolonje w Afryce i który teraz wypoczywał w Labé, gdzie zupełnie przypadkowo zebrało się wyjątkowo kulturalne towarzystwo urzędnicze, składające się z państwa Maugin i rodzin jego pomocnika i kierownika szkoły. Tak się dziwnie złożyło, że imię polskie nie było tu obce, bo doktor kolegował z Polakami na fakultecie medycznym we Francji, pomocnik komendanta nosił polskie nazwisko, Bujno, a żona nauczyciela mieszkała dłuższy czas w Petersburgu, przyjaźniąc się z polskiemi rodzinami; sami państwo Maugin znali dzieła Mickiewicza i Sienkiewicza i czytali moje książki, wydane w języku francuskim.
To też, gdy w parę tygodni później spotkaliśmy państwa Maugin daleko w górach, urządziliśmy im przyjęcie „u siebie“ w namiocie, nad którym powiewała nasza flaga polska, tak serdecznie wszędzie w Afryce witana.
Z Labé wyruszyliśmy na czele całej karawany, złożonej z 70-ciu tragarzy, niosących hamaki i nasze bagaże. Każdy tragarz może nieść na głowie nie więcej, niż 25 kilogramów, więc musieliśmy urządzić walne