Wkrótce płomień, dobiegłszy do błotnistej ziemi, zagasnął.
Noc stała się jeszcze bardziej czarna, a w jej mroku mogły się czaić nietylko szakale i gepardy, lecz nawet zrodzony w wyobraźni, potężny a straszliwy „so fali uara“. Całe stada nietoperzy[1] — od rudawki olbrzymiej (Epomophorus monstruosus), posiadającej złośliwy psi pysk, do najdrobniejszych czarnych karłów (Vesperus minutus) uwijały się dokoła, ścigając ćmy, latające termity i inne owady, spłoszone pożarem leśnym. Z nietoperzami współzawodniczyły lelki czteroskrzydlate (Macrodipteryx longipennis), długoogoniaste (Scotornis longicaudatus) i pospolite (Caprimulgus europaeus), spotykane od Skandynawji do przylądku Dobrej Nadziei.
Murzyni nazywają lelki „nocnemi jaskółkami“, a Niemcy nadali tym ptakom tę samą nazwę.
Z Dingiraj mieliśmy jeszcze kilka dni marszu na południe, w kierunku drogi żelaznej. Z grzbietu Futa-Dżalon pozostały tylko niewysokie pagórki, lecz i one wkrótce znikły; wyszliśmy na równinę — żyzną, bogatą, przeciętą rzeką Tinkisso i jej dopływami.
Przypominam sobie jeden z naszych noclegów. Było to w Tumanea, dużej osadzie murzynów Dialonké. Spotkaliśmy tu kilku tubylców, mówiących po francusku.
Gdy wchodziliśmy do wsi, ujrzeliśmy na lewo od drogi obszerne błota, porośnięte wysoką, zieloną trawą i drobnemi krzakami. Śród zieleni połyskiwały tafle wody. Na niedużych jeziorkach żerowały stada kaczek, na brzegach tkwiły czaple i biegały brodźce.
— Kto z was poprowadzi nas na te błota na polowanie? — zapytałem tubylców.
- ↑ Zachodnia Afryka Francuska jest ojczyzną następujących gatunków nietoperzy: Epomophorus monstruosus i Ep. gambianus; Cynonycteris straminea, Rhinolophus Maclaudi, Phyllorhina Commersoni i Phyl. fuliginosa; Nycteris macrotis, Vesperus minutus, Nyctinomus angolensis.