Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 01.djvu/232

Ta strona została przepisana.

czynią z tego miasta nie tylko ważną placówkę kolonjalnej polityki, lecz nadto wybitny punkt handlowy[1].
Domki murzynów Malinké, czyste i obszerne, świadczą o znacznym dobrobycie, a liczne śpichrze, nieznane tubylcom jeszcze przed kilku laty, mówią o zapobiegliwości i oszczędności, zaszczepionej czarnym ludziom przez Francuzów. Handel miejscowy znajduje się przeważnie w rękach kupców syryjskich, często eksploatujących naiwnych klientów.
Sąsiedztwo Nigru z jego lesistemi brzegami dało się nam we znaki, bo moskity niepokoiły nas w dzień i w nocy.
Nazajutrz po przybyciu do Kurussy złożyłem wizytę komendantowi. Nie zastałem go jednak w domu, natomiast przyjął mnie jego pomocnik, bardzo ponury jegomość o długiej, czarnej brodzie i ciemnych okularach.
Ku wielkiemu memu zdziwieniu rozpoczął ze mną rozmowę o rosyjskich bolszewikach. Chociaż starałem się wytłomaczyć mu, że ta dżuma współczesna nie wkroczyła do mego kraju, nic nie pomogło! Pomocnik komendanta koniecznie chciał o bolszewizmie i komunizmie uciąć długą pogawędkę.

Rozstaliśmy się z tym brodatym panem dość zimno. Nie mogło zresztą być inaczej.. Ja, jako zdecydowany przeciwnik manji komunistycznej i mafji bolszewickiej, popsułem wątrobę temu panu, prenumerującemu francuskie pisma komunistyczne i dokładnie obznajomionemu z propagandową literaturą, wydawaną we Francji przez poselstwo sowieckie. Był to jeden z dwu apologetów komunizmu, spotkanych przeze mnie w kolonjach Zachodniej Afryki. Drugim był sędziwy uczony, prof. I. I. Iwanow, delegowany przez Moskwę na zwiedzenie instytutu Pasteura w Kindji.

  1. Handel tubylczy obejmuje następujące produkty:sól, bydło, dostarczane z północnych kolonij, i orzechy „Kola“, przywożone z południa.