Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 01.djvu/258

Ta strona została przepisana.

elegancki żakiet więźnia. Miał go Kononow na sobie w chwili aresztowania, gdy powrócił od narzeczonej i znalazł w swojem mieszkaniu zasadzkę.
Pewnej nocy otworzono loch i wywołano pięciu więźniów, a śród nich wymieniono nazwisko Kononowa. Prowadzili ich wąskim kurytarzem, aż wyszli na podwórze, gdzie tuż przy wyjściu stał olbrzymi drab i strzelał do nich z rewolweru. Kononow i jego towarzysze nie powrócili już nigdy do swego lochu i nikt ich nigdy na tej ziemi nie ujrzy.
Z zabitych ściągano ubrania i buty, pakowano do worów i wynoszono na rynek, gdzie tego skrwawionego „towaru“ gromadziło się coraz więcej i więcej. Jakieś pomysłowe osobniki długo skupywały ubrania „zlikwidowanych burżujów“ i wiozły różnemi drogami do Odessy, skąd towar, nieco uporządkowany, wysłano zagranicę.
Inne już osobniki sprzedawały te tragiczne pamiątki po zamordowanych niewinnych ludziach do Małej Azji, do Egiptu, Marokka, Tunisu, skąd arabscy kupcy wieźli je dalej do Maurytanji i Sudanu — nad Niger.
Taką krwawą drogą przeniósł się prawdopodobnie żakiet Kononowa z eleganckiego sklepu Mandla w Moskwie nad Niger, przeszedłszy lepsze czasy, gdy bywał w miłym domku na Łubiance, w schludnem mieszkaniu doktora, w teatrach i kawiarniach, aż zanurzył się w mrocznym lochu Czeki, skąd, skrwawiony i przeszyty kulą, powędrował na rynek, do Odessy i po kilku właścicielach dotarł do potężnego karku majtka Malinké
Doprawdy, uważam za rzecz wprost mistycznie groźną i straszliwą, że nawet najprostsze przedmioty jak naprzykład ten czarny, zniszczony żakiet od Mandla, spotkany na Nigrze, w naszym wieku szaleństwa i zbrodni nabierają tragicznego wprost znaczenia.
Dość smutne rozmyślania nad żakietem majtka przerwało jakieś niewidzialne żyjątko, podnoszące wil-