W głębi kolonij nie miało to żadnego echa, lecz tu w Senegalu i Sudanie, dokąd z Sahary dochodzą powiewy nienawiści muzułmańskiej, gdzie docierają świętobliwi marabuci, fałszywi prorocy i agitatorzy, ukrywający się w Maurytanji i w Tombuktu, gdzie niejasne marzenia potomków dawnych władców i metysów, nienawidzących swoich białych pradziadów, dziadów i ojców, przetwarzają się w żądzę zemsty — nastroje uległy po wojnie znacznym zmianom.
23 000 czarnych obywateli francuskich już żąda pełni swoich praw, zupełnie tak samo, jak niegdyś żądali tego i walczyli o to rzymscy obywatele Maurytanji cesarskiej, nie licząc się z opinją białych współobywateli, uważających ich za ludzi drugiego lub trzeciego gatunku.
Przypominam sobie bardzo charakterystyczną scenę.
Zwiedzałem wtedy inną kolonję... Oprowadzano mię po więzieniu, gdzie w małych celach o jednem okienku w drzwiach, prowadzących na wewnętrzne podwórko, siedzieli zbrodniarze.
Jeden z nich objawiał wielkie rozdrażnienie i żądał widzenia się z miejscowym administratorem.
Otworzono celę i na jej progu stanął olbrzymi murzyn, o płonących, wściekłych oczach. Był prawie nagi, a na potwornie muskularnej piersi bielały i lśniły się blizny ran.
Wzburzonym i podniesionym głosem, kalecząc francuską mowę, zaczął wykrzykiwać:
— Gdy Mussa był wam potrzebny na wojnie, gdy prowadziliście go umierać na pole chwały — Mussa był dobry! Daliście mu medale i galony; nazywaliście odważnym; wasze kobiety kochały Mussa, cha! cha! kochały bardzo... same rzucały mu się w objęcia... Teraz co? Mussa zabił kochanka swojej żony i siedzi w więzieniu, w tej ciemnej, dusznej celi... We Francji za to nie dają kary, bo każdy z was ma prawo zębami i pazurami bronić swego mienia... A Mussa — to nie? Mussa jest żołnierzem Francji, jej obrońcą, on
Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 01.djvu/61
Ta strona została skorygowana.