Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 01.djvu/73

Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ IV.
W KRAJU WALKI O NIEPODLEGŁOŚĆ MURZYNÓW.

Konakry jest pięknem, nawet najpiękniejszem miastem na całem zachodniem wybrzeżu Afryki. Podróżnik, opuszczający pomost przystani, zatrzymuje się w zachwycie, widząc olbrzymi „fromager“ (Eriodendron anfractuosum), cieniem swoim pokrywający dobre 300 metrów kwadratowych. Pień tego drzewa, grubości nadzwyczajnej, przedstawia cudo architektoniczne. Drzewo to dosięga nieraz bardzo znacznej wysokości, lecz nie jest mocne; natura broni go przed wiatrami, zmuszając do wytwarzania olbrzymich grzebieni, które, jak „kontrforsy“, wrośnięte w ziemię, potęgują odporność drzewa.

Ulice Konakry toną w cieniu drzew mangowych (Mangifera indica), przywiezionych tu przed wiekami przez Portugalczyków z Ameryki Południowej, a obecnie szeroko wszędzie rozpowszechnionych i bardzo lubianych. Mangowe drzewo przynosi olbrzymią ilość bardzo smacznych i pożywnych owoców, o słabym zapachu terpentyny. Portugalczycy uwiecznili siebie w tem drzewie, a murzyni Fulah nazywają je „Bodo-Porto“, czyli portugalskiem drzewem, używanem w medycynie tubylczej jako potężny środek na ból zębów, bronchit i dyzenterję.[1]

  1. H. Pobeguin, Agriculture pratique des pays chauds. Paris 1911.