ogiery, czystej krwi „Liptako“[1], o potężnych, szerokich kopytach, znakomicie przystosowanych do szybkiego biegu po głębokich piaskach, zwykłych w północno-wschodniej części Wysokiej Wolty, gdzie Sahara przerzuca je przez Niger.
Bogate czapraki, srebrne uzdy i strzemiona, siodła arabskie o szerokiem oparciu i wysokim łęku, nabijane srebrem, masą perłową i koralami; dawne generalskie siodła francuskie, podarowane królów przez władze kolonjalne; kute i cyzelowane mosiężne i srebrne przyłbice, pióropusze, barwne siatki i haftowane popręgi — stanowiły piękny, oryginalny obraz, proszący się na płótno batalisty. Nie było wśród nas malarza, zato długo turkotały i „strzelały“ nasze aparaty kinematograficzne i fotograficzne.
Pożegnaliśmy nareszcie uprzejmego władcę Mossi i odjechaliśmy.
— Ależ narobiliśmy kłopotu grubemu, pocącemu się straszliwie Moro-Nabie! — zawołałem, gdy byliśmy już za bramą pałacu.
— Nic to nie znaczy! — odparł p. Hesling. — Moro-Naba z pewnością jest zadowolony, bo mu się strasznie nudzi w jego pałacu.
— Czyż nie ma żadnych rozrywek? — zapytałem.
— Owszem, ma — odpowiedział gubernator — lecz nie myślę, żeby te rozrywki mogły nawet jego niewybredny smak i żądzę życia zaspokoić! Dolo, ministrowie, soroné, grioci i tam-tam — to chyba wszystko! Nigdy nie opuszcza on swego pałacu, z wyjątkiem piątków.
— Nigdy nie opuszcza pałacu? — zawołałem.
— Taka jest tradycja. Początek jej sięga drugiej połowy XIV. wieku — objaśniał p. Hesling.
— Niech pan opowie! — prosiłem gubernatora.
- ↑ Liptako — część prowincji Dori, graniczącej z Sudanem i francuską Nigerją. Jest to kraj, posiadający wybitne cechy pustyni.