Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 02.djvu/12

Ta strona została przepisana.

jest najważniejsze, wymagają opału, którego w tych miejscowościach, bezleśnych i pozbawionych węgla, znaleźć nie można.
Oprócz tego administracja zmuszona jest liczyć się z umysłowością tubylców.
Murzyn bynajmniej nie jest pozbawiony inteligencji, łatwo może się nauczyć bardzo trudnych nawet i całkiem nowych rzeczy, lecz dotychczas — nigdy nie okazywał daru wynalazczości. Całe domowe życie tubylców dowodzi tego, gdyż używają naczyń i narzędzi domowych i rolniczych, jak naprzykład kalebasów, moździerza do rozbijania prosa, siekiery, złożonej ze zgiętego pod kątem korzenia z wetkniętym weń kawałkiem żelaza, małej motyki, niezdarnie tylko zastępującej chociażby najbardziej pierwotny pług, olbrzymiego, ciężkiego noża, używanego jako miecz i jako siekiera. Przed wtargnięciem Arabów murzyni nie znali żelaza i dopiero maurytańscy „heddad“, kowale, nauczyli ich sztuki przekształcania kamienia na metal; tkactwo przynieśli im kartagińscy kupcy, sztukę wyprawiania skór — koczownicy Twaregowie i Berberowie.
Podczas podróży nieraz spostrzegałem u tubylców ten brak zdolności do wynalazków. Gdy się coś psuło, murzyn czuł się bezradny.
Administracja francuska zmuszona więc jest bardzo oględnie wybierać najprostsze mechanizmy, aby murzyńscy rzemieślnicy mogli z łatwością niemi kierować i naprawiać je.
Irygacja północnej części Senegalu, a nawet południowej Maurytanji przyciągnie ludność na miejsca dawnych koczowisk pasterskich i terenów rolnych, a równocześnie biali koloniści będą tu mogli z powodzeniem kultywować bawełnę egipskich gatunków.
Bardziej rozległe i poważne roboty prowadzi się obecnie w Sudanie. Cała polityka ekonomiczna tej kolonji płynie pod znakiem nawodnienia olbrzymiego ob-