Zdarzyło się to dawno i — niedawno.
Dawno — bo wtedy w kraju Mossi panował inny Moro-Naba, a był prawdziwym królem, nie składającym w piątki wizyt białemu gubernatorowi. Niedawno — bo zaledwie 50 lat dzieli dzień dzisiejszy od czasu dokonanej zemsty.
Była to godzina popołudniowa, o której Moro-Naba Bokari zwykle wychodził do swoich ministrów. Nagle przy bramie pałacowej rozległ się tupot kopyt, głośna rozmowa i zgrzyt zardzewiałych zawiasów.
Po chwili straż otworzyła szeroką furtkę i na podwórze wszedł człowiek, prowadzący konia pod bogatem siodłem, w czapraku, kapiącym od złota i srebra; we wspaniałym, długim ogonie wierzchowca zielenił się pęk liści karite.
— Ten koń należy do dostojnego „komberesa“[1], księcia panującego w Fada-Ngurma! — zawołał Samande-Naba. — Poznaję to z rysunku na siodle i czapraku. Karite dowodzi, że książę umarł... Trzeba donieść o tem królowi!
W tej chwili, poprzedzany przez Balum-Nabę i soroné, wyszedł z pałacu Moro-Naba...
- ↑ Komberes — książę, rządzący prowincją, jako wasalny król.