Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 02.djvu/173

Ta strona została przepisana.

Ziemi? Matka moja oczyściła wodę rzeki Poni, gdy ona zatruwać zaczęła naszych ludzi i szerzyć śmierć[1]. Wy zapomnieliście o tem? Buhiari zapomniał o tem?! Maniga zapomniała o tem?! Lecz Sulian pamięta... Pamięta też rady babki i matki, jak należy usuwać kobiety, wchodzące do domu męża... Usuwać... na zawsze... Będziecie wy pamiętać Sulian! Sulian nie pójdzie na skargę do białych, nie pójdzie do kapłana i do rady starców... Sulian wywoła ducha babki Pann i ta nauczy ją, jak dokonać zemsty! O! O! O!...
Kobieta znowu łkała i wkółko powtarzała straszne, ponure pogróżki.
Gdy się wypłakała i cała się zbroczyła własną krwią, wzięła maczetę, nowy kalebas, garnek z węglami i skierowała się ku dżungli.
— Źle! — mruknął stary. — Czary... trucizna... Źle!
Wszelka nadzieja opuściła jego serce.
Tegoż wieczoru powróciła Sulian do domu, przynosząc w kalebasie jakiś ciemny, lepki płyn. Długo gotowała go przy ognisku, aż z garnka zaczął się wydobywać gęsty, słodki dym. Kobieta włożyła zwęglony proszek do skórzanej torebki, a garnek stłukła, wyrzucając czerepy na dno wąwozu.
Jednak widocznie Sulian, przygotowując truciznę, pierwsza padła jej ofiarą. W nocy rozchorowała się i straciła przytomność, a gdy słońce wyjrzało z poza pagórków, westchnęła ciężko i zesztywniała.
— Buhiari może teraz spokojnie wprowadzić do sukali Manigę, — pomyślał stary.
Żałował zmarłej synowej i był zasmucony, że nie mógł podług obyczaju zwołać sąsiadek, aby lamentowały i wychwalały ją w ostatnie chwile jej życia.

— Fetysze się gniewają i już zaczęły się mścić na nas! — mówił Rirankala do młodszych synów.

  1. Fakty historyczne z niedawnych czasów, dowodzące istnienia śród Lobi i Tegessié matrjarchatu.