Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 02.djvu/188

Ta strona została przepisana.

wincji, chociaż nieznaczne,[1] wymaga nawału pracy i dużego wysiłku od kontrolujących je czterech zaledwie urzędników.
Ten nadmiar pracy często odrywał komendanta od domu, a wtedy troska o żonę jeszcze bardziej bruździła młode czoło i nurtowała strwożone serce białego człowieka.
W okolicach Diebugu spotkaliśmy w dżungli ślady antylop Roberta i różnych drobnych rodzajów tych zwierząt; na błotnistych brzegach Buguriby z zapartym oddechem przyglądaliśmy się śladom bawołów i hipopotamów, lecz strzelać do nich udało się nam tylko na Wybrzeżu Kości Słoniowej, dokąd zdążaliśmy.
Na drogach wszędzie żerowały stada kuropatw i perliczek, na skraju dróg przechadzały się dropie i myszkowały czupurne, ciemno-bronzowe kurki skalne. Czasem przed zachodem słońca wypadał z zarośli mały zając dżungli, z rozmiarów swoich i ruchów podobny do naszych królików; drogę przebiegały nam wspaniałe, kury faraonowe, opierzeniem swojem przypominające bażanta.
Nie brakowało nam tu świeżego mięsa!
W dżungli koło Diebugu dostałem na polowaniu po raz pierwszy i, na szczęście, ostatni porażenia słonecznego.
Straszna jest to rzecz i złowroga!
Szedłem, ubrany jak zwykle, mając na głowie dobry hełm korkowy. Tyle razy prażyło mnie w nim słońce na szczytach Futa-Dżalon, w brussie Kaarty, koło Uagadugu i w setkach innych miejscowości.

Lecz tu nagle poczułem, że promienie słońca zmieniły się w jakiś drobny pyłek, wiszący w powietrzu i wkradający się do mózgu przez otwory wentylatorów w heł-

  1. Prosa — 75 000 ton; ryżu (paddy) — 155 ton; kukurydzy — 18 000 ton; arachidów — 6000; bobów — 150 ton; Z tej ilości ogólnych zbiorów na eksport pozostaje: prosa — 2000 ton; ryżu — 59 ton; kukurydzy — 100 ton; bobów — 100 ton. Oprócz tego europejscy kupcy nabywają od tubylców 100 ton masła karite.