zbyt krótkiego włókna, specjaliści szukają odpowiednich gatunków, przywożonych z angielskiej Nigerji. z Egiptu i ze Stanów Zjednoczonych Północnej Ameryki. Nad temi zagadnieniami pracują stacje doświadczalne, które jednocześnie nauczają tubylców europejskich sposobów uprawy prosa, arachidów, kukurydzy i hodowli bydła. Zwiedziłem dwie takie stacje: Nienébalé, gdzie na plantacji, nawadnianej zapomocą pompy, dyrektor p. F. Bouvier kultywuje bawełnę amerykańskiego gatunku „Allen”, dającego dobre urodzaje w Nigerji, a nadto kukurydzę, proso, arachidy, manjok, pataty[1] boby, „toria”[2], jarzyny i pokarm dla roboczego bydła, owiec i kóz, oraz Barueli, gdzie odbywa się sucha kultura bawełny, oparta nie na nawadnianiu, lecz wyłącznie na selekcji tej rośliny. Dyrektor p. G. Froment pokazywał nam tu tubylczą bawełnę o włóknie długiem na 24 mm i amerykańską „Allen” — na 28—30 mm.
Ponieważ bogactwo ludności stanowi bydło, a próby krzyżowania miejscowych owiec z merynosami dały pomyślne wyniki, administracja bada uważnie tę kwestję. Jest to zadanie nie łatwe, gdyż Arabowie i Twaregowie, przybywający tu z Sahary, przynoszą ze sobą różne choroby bydła, jak śliniak i księgosusz; doświadczalna stacja zootechniczna, kierowana przez specjalistę instytutu Pasteur‘a, doktora Curaceau, który walczył z temi chorobami w Polsce w 1920 i 1921 r., wyrabia potrzebne surowice i ustanawia strefy kwarantanny. Założona przy stacji szkoła weterynaryjna kształci tubylczą młodzież w tym zawodzie, niezbędnym dla dobrobytu kraju.
Taki jest wysiłek białych ludzi, wysiłek, skierowany ku temu, aby zwalczyć wrogą naturę i przygotować tereny dla pracy tubylczej ludności i białych plantatorów. Gdy plan będzie wykończony, administracja