Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 02.djvu/193

Ta strona została przepisana.

Więc biali przedsiębiorcy, a za ich przykładem czarni ludzie czerpią śmiałą ręką bogactwa tego wspaniałego, radosnego kraju.
Bogactwa to niewyczerpane!
Przed dwudziestu laty wybrzeże Kości Słoniowej było zaledwie nazwą geograficzną o nieznanej nikomu treści.
Jeden z gubernatorów tej kolonji powiedział przy jakiejś okazji:
— Pokój, który niesie z sobą Francja, a więc: zrównanie praw zwycięzcy i zwyciężonego, oswobodzenie niewolników, wykorzenienie wojen domowych i najazdów, bezpieczny, wolny ruch na całem terytorjum — ten pokój panuje obecnie prawie na całym obszarze Wybrzeża Kości Słoniowej.
Słowa te były wypowiedziane zaledwie 14 lat temu, — przez ten okres czasu kolonja pod względem wewnętrznego ładu i spokoju nie różni się od przeciętnej prowincji każdego z państw europejskich, wskazując ciągłe zwiększenie się obrotów przemysłowych i handlowych.[1]
Największe bogactwo stanowią tymczasem lasy. Na 312 000 kw. kilometrów ogólnej przestrzeni kolonji — trzecią część zajmują gęste, tajemnicze, tropikalne lasy, gdzie rodzą się i umierają słonie, lamparty, małpy i potężne pytony. W cieniu trochę wytrzebionych olbrzymów leśnych, na dziewiczej glebie, użyźnianej od wieków przez naturę, rosną z zawrotną niemal szybkością i dają obfite urodzaje drzewa kakao, kawy i „kola“.
Małe i duże plantacje tych krzewów spotkać można nie tylko na koncesjach, należących do europejczyków, lecz nawet przy domkach tubylczych, głęboko zapadłych w kniei.

Legendarny las podzwrotnikowy posiada, podług określenia pp. dr. A. Chevalier i Bertin, 350 gatunków

  1. Budżet kolonji obejmuje 45 miljonów franków podatków wszelkiego rodzaju.