Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 02.djvu/195

Ta strona została przepisana.

Wyrąbaną połać lasu poznać można tylko po tem, że nie widzi się wspaniałych, równych kolumn starych drzew. Zresztą panuje tu gąszcz i skłębiona knieja. Tartaki miejscowe, rozrzucone po kraju, przerabiają zrąbane drzewo na belki, deski, wiązania, pokłady...
Plantacje kakao, zakładane na wyrąbanych terenach leśnych, należą do białych i czarnych właścicieli. Zjawiły się one dopiero w 1910-ym roku i dały na razie 7 tonn kakao na eksport, w r. 1924-ym zaś — 4300 tonn. Administracja ma niepłonną nadzieję doprowadzenia eksportu w 1930-ym roku do 15 000 tonn, co pokryłoby piątą część zapotrzebowania rynku francuskiego.
Z obszernych lasów palmy olejnej wysyłają przedsiębiorcy do portów 8000 tonn oleju i 13 000 tonn ziarn palmowych; wywożą je do Francji i tam przerabiają na oliwę, służącą do fabrykacji mydła.
Zarośla drzew „kola“ dają znaczną ilość orzechów, używanych jako narkotyk i środek leczniczy w całej Afryce; wywóz ich do Senegalu i Francji przedstawia wartość 5 miljonów franków[1].
W północnej części kolonji istnieje kultura bawełny o znacznie dłuższem i cieńszem włóknie, niż w Sudanie i Wolcie, i o obfitszym urodzaju.
Drzewa kauczukowe i liany zaopatrują Francję w 210 tonn tego drogiego towaru; plantacje kawy, dopiero rozwijające się, produkują doskonały gatunek, używany w kolonjach i we Francji[2].
Ryż, proso, manjok, injam, banany, pataty, kukurydza i arachidowe orzechy dostarczają obfitego pożywienia ludności, składającej się z dwóch miljonów tubylców i 2000 europejczyków.

Powolne i planowe przyłączanie tubylców do cywilizacji europejskiej, udoskonalenie warunków ich życia, eksploatacja naturalnych bogactw kraju i szybki rozwój kultur pozwala administracji być dumną ze swej pracy i mieć nadzieję na niezwykle bujny rozkwit kolonji.

  1. Około 322 ton.
  2. 100 ton.