firmom europejskim, mającym tu swoje składy; — tubylcy noszą także proso w stronę Buaka, gdzie sprzedają je robotnikom, budującym kolej, idącą na północ w stronę Wysokiej Wolty. Śród długich a niskich domów tubylczych rzuca się w oczy trzypiętrowy, czarny, zbudowany z ziemi termitowej, potężny i ponury gmach. W nim przebywa „król“ Senufów, Gpon Kulibali, nie posiadający żadnej władzy, lecz mający duży wpływ na ludność, jako kapłan i, zdaje się, znachor-czarownik.
Z tego korzystają władze francuskie, utrwalające z pomocą Kulibali swój autorytet w kraju.
Zresztą było to potrzebne przed kilkunastu laty, obecnie wszystkie szczepy wybrzeża zrozumiały już politykę Francuzów i wytężają swoje siły i przedsiębiorczość, aby wyciągnąć jaknajwiększe dochody z pól i z eksploatacji dżungli.
Na lewo od drogi spostrzegliśmy schludne domki, stanowiące rezydencję komendanta. Owocowe drzewa i kwitnące rośliny dają przyjemny, orzeźwiający cień. Składamy wizyty panu komendantowi, a później odwiedzamy jego pomocnika, p. Paolini. Jest on, o ile pamiętam, ziomkiem Napoleona Bonapartego — Korsykaninem. Między nami, Polakami, a Paolinim nawiązują się odrazu nici sympatji.
Łatwo to zrozumieć!
Brat Paoliniego służył w naszej armji podczas najazdu bolszewickiego, był ranny pod Radzyminem i powrócił do Francji z żoną — Polką!
W milej pogawędce z państwem Paolini zeszedł nam czas niespostrzeżenie, jednak musieliśmy jeszcze odbyć wycieczkę po mieście i odwiedzić „króla“.
Jedziemy więc ożywionemi, zatłoczonemi ulicami, podziwiając wspaniale typy kobiet, a śród nich kilka niemal złocistych blondynek i rudych piękności o kształtnych nosach i cienkich wargach.
Skąd się zjawił ten typ czarnych blondynów?
Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 02.djvu/207
Ta strona została przepisana.