uprawianą i potem waszym zlaną, za mękę naszą i niedolę — wylewam krew wrogów naszych i waszych!
Gdy nienawiść i rozpacz doszły do szczytu, „Synowie Ziemi“ wyrywali jeńcom serca i, szarpiąc je zębami, wołali ponuremi głosami:
— Krwawemi łzami płaczemy po utraconej ziemi przodków! Niech krew wrogów ukoi ból naszych serc, bogowie!
Później zaś — ukazując tłumowi odrąbane głowy najeźdźców, potrząsali niemi i mówili dobitnie:
— Oto wróg nasz, syn narodu-pantery, wnuk szczepu hieny, który zabił syna Ehi i Mulari, syna Kassu i Ruhamy, syna Cubela i Falaby — weźcie go i pomścijcie się za krew braci naszych, mężnych wojowników!
Rozwścieczony tłum rzucał się na trupa, bił go kamiennemi toporami, kłuł oszczepami i nożami, aż przeciskały się ku szczątkom zamordowanych zrozpaczone matki i bezbronne wdowy. Te zaczynały rozrywać skrwawione, zsiniałe ciało, szarpać, gryźć zębami i w szale zjadać oderwane kawały mięsa...
Wieki mijały, lecz „Synowie Ziemi“ cofali się dalej i dalej, gdyż nowi najeźdźcy przybywali na wyklęty przez Ammo lub Gye ląd, otaczali dawnych mieszkańców jego od północy, wschodu i zachodu, wypierając ich do miejsc jałowych, do pustyni, najeżonej ruchomemi falami gorących piasków...
Głód i pragnienie zajrzały w oczy ściganym zastępom małych wojowników...
Każdy trup wroga, każdy jeniec — stawał się mięsem, używanem na pokarm, a jego krew — napojem.
Jednak pierwszeństwo w nasycaniu się mieli najodważniejsi wojownicy, obrońcy całego szczepu, ludzie, idący na śmierć. Dostawali oni honorowe miano — lwów i jako oznakę lwa — jęli spiłowywać sobie zęby na trójkąt, czyniąc je podobnemi do kłów drapieżników. Inni groźnie podnosili sobie włosy na głowie, jako oznakę wojowników.
Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 02.djvu/257
Ta strona została przepisana.