W roku 1915 podstępni kierownicy islamu podnieśli powstanie tubylców szczepu Bambara w rejonie Beledugu[1] a, zrozumiawszy słabość powstańców, nie podtrzymali ich. W tymże roku na północy Sudanu powstali Maurowie przeciwko Francuzom, lecz, nie podtrzymani przez otaczającą ich ludność pogańską, zmuszeni byli poddać się.
Gdy wciągu kilku następnych dni zwiedzałem Bamako, a szczególnie rynek — barwny, pełen ruchu, nawoływań, przekupniów, wymyślań i zaklęć, śmiechu i żartów kupujących, ryku osłów i wielbłądów, rżenia koni, beczenia owiec i baranów, okrzyków wędrujących marabutów, muzyki i improwizowanych tamtamów — oczy moje wyszukiwały mimowoli w tłumie granatowych burnusów — synów pustyni, o głowach, pokrytych długiemi, gęstemi włosami, spadającemi aż na ramiona, biało ubranych, poważnych mułłów i talebów muzułmańskich, wspaniałych jeźdźców na gorących, rasowych koniach, raczej rycerzy, niż kupców, handlujących bydłem i nie umiejących z pokorą nosić zniszczonych burnusów i zdeptanych pantofli maurytańskich pasterzy.
Oni to przynoszą tu, nad Niger, dumne i śmiałe nadzieje, iż zbliża się czas przyjścia prawdziwego, jedynego Mahdi, niosącego wiernym zwycięstwo, chociaż nadejdzie ono tuż przed kroczącym już ostatecznym sądem i zagładą ziemi. Będzie to wódz, którego imać się nie będą ani strzała, ani kule, ani stal. Jednakże wódz heretyków, Massiku Bodiani, zabije Mahdiego i będzie panował przez 40 lat, aż przyjdzie muzułmański Jezus, Issa, poprzedzający zjawienie się potwora Babatu, mającego, za wolą Allaha, zniszczyć ziemię.
Oni opowiadają na rynku, że Mahdi już przyszedł, że wkrótce zjawi się w Sudanie, swojej ojczyźnie. Ma
- ↑ Północna część obwodu Bamako.