Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 02.djvu/260

Ta strona została przepisana.

Przypomnę więc wam coś, na co patrzycie i co uprawiacie bez zastrzeżeń i namysłu!
Boicie się trzynastki tak dalece, że w waszych hotelach nie posiadacie pokoju z tym numerem. Tej liczby bali się średniowieczni astrologowie i nie używali jej w swoich horoskopach.
Mówicie o Belzebubie, a nie pamiętacie o tem, że jest to babiloński i fenicyjski Baal-Zebub, „władca jadowitych much“ — bóg Aszurbanipala i Sargonidów!
Korzystacie z rad wróżbiarek, tak, jak to czynili mieszkańcy Niniwy asyryjskiej, pastuchy z północnej Gobi, wojownicy Himalajów i myśliwi z nad morza Berynga!
Macie uświęcone obyczajem i bardzo huczne święta po zbiorach urodzajów i karnawałowe szaleństwa i wesołość, lecz nie zaglądacie do historji i nie wiecie, że tak czynili wyznawcy Demetry i Persefony w kulcie agrarnym i w te same okresy tańczyły uwieńczone kwiatami, nagie, pijane od wina i żądzy bachantki pogańskie.
Boicie się, panowie i panie, samotnych drzew dziuplastych, mogiły samobójcy, cmentarzy i opuszczonych kuźni, a nie wiecie, że tych miejsc boją się też Arabowie, Twaregowie i murzyni, bo tam mają swe siedziby cienie przodków i złe duchy — dżinny.
Wierzycie w szczęście, przynoszone przez podkowę, lecz zapomnieliście, że ją wykuł kowal — „haddad“, półczarownik.
Pukacie w pierwszy lepszy drewniany przedmiot, gdy mówicie, że jesteście zdrowi, a wasz czarny brat robi to samo, tylko wie, że w drzewie osiedlił się duch jego przodka-opiekuna.
Rozprawiacie o reinkarnacji i o transmigracji dusz, wasi okultyści znają nawet górę, dokąd one dążą, a czyż co innego mówią bramini i buddyści w Indjach, oraz kapłani ziemi u Mossi, Senufo, Aszanti i Guro?
Wierzcie, że jesteście nawet ludożercami, gdyż wasze prawo, wasza nauka i wasza wiara pozwalają wam prze-